NOWA niekończąca się opowieść..........

Druzyna weszła do jaskini , oczom im ukazał się wędrowiec , siedział on na martwej wiwernie , pozduzajac swoją kataną w góre i w dół , odziany był w zbroje z łusek smoka.
- Kim jestes - zapytali go
- Jestem Łowcą smoków jeśli szukacie w tek komnacie smoka , to juz go niema , wlasnie wracam z jego martwym łbem i łuskami ( pokazuje na worek z ktorego wytacza się krew )
chciałbym dołączyć do waszej druzyny , moze wam sie przyda doswiadczony wojak ? Jednak musicie wiedziec , mam bardzo wielu wrogow , ale prawde o mnie dowiecie sie z czasem jesli pozwolicie mi do was dołączyć....
.... Kuroi tsubasa tsukino akarini terasarete utsukushiku maiagare ...
......
- Ale zaraz, skąd wiesz, że jesteśmy drużyną i przecież tu były jakieś czarne postacie i......- mówił gorączkowo Rince.
- Nikogo już nie ma. A to, że jesteście drużyną powiedzieli mi oni. - oczom całej piatki ukazała się reszta drużyny. ]
- Aya!! - Rince podbiegł do elfki i przytulił ją mocno do siebie.
- Nic mi nie jest Rince...i możesz mnie już puścić, brak mi powietrza....
-Och, wybacz. - Rince puścił Aya'ę.
- Hej Romeo, uważaj! - zawołała szyderczo Atis.
- Tak apropo, to jakżeście się uwolnili? - zapytał Nazina.
- No więc. Te debile nie wiedziały, że to jest jaskinia smoka. Gad sie przebudził i wszystkich zjadł. A ten nasz tu obecny wybawca rozprawił się z gadziną i tym samym uratował nas. - opowiadała Atis.
- Ano, ciekawe. - zaczął Atubar.
- Co jest takie ciekawe Atubarze?
- Ten smok, który tu mieszkał należał do najpotężniejszych w całych Zapomnianych Krainach. Dziwne, że dał się pokonać takiemu wojownikowi. Musisz być bardzo doświadczony, synu.
- A żebyś wiedział, dziadku!............

(no ktoś ruszył wreszcie NNSO, no to wybrnęliśmy z trudnej sytuacji)
Łowca smokow nerwowo wtrącił się do wypowiedzi Medivh'a ... skoro mam z wami podróżować chciałbym was poznać moze powiecie cos o sobie ? Po czym wyszedł wolnym krokiem z jaskini , a że zapadał wieczór - rozpalił ognisko i usiadł na trawie .....
(obrazek zostal narysowany w okolo 5 - 10 minut na polskim)

Red13, proszę nie zamieszczaj czegoś takiego w historyjce, bo posty będą kasowane. Ostrzeżenie na przyszłość - Atis
.... Kuroi tsubasa tsukino akarini terasarete utsukushiku maiagare ...
.....Medivh oparł się o skałę, skrzyżował ręce na piersiach i powiedział:
-No dobra to ja zacznę... Jestem półelfem, pochodzę z Nimlith i.... jestem magiem. Myślę, że to na razie wystarczy. Ale chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o tobie i... jak pokonałeś tak szybko i bezboleśnie tego smoka? - to ostatnie powiedział z nutką ironii w głosie - jak wiesz byłem zabrany z celi i nie widziałem całej akcji...
-Poddajesz moje słowa w watpliwość? Nie wierzysz, ze sam pokonałem smoka? - zapytał szybko łowca smoków.
-Hmm... Tak.
Łowca wstał powoli i wyjął miecz - A chcesz się przekonać?
-Czemu nie - odpowiedział Medivh z uśmiechem
-Wiesz, że mnie nie pokonasz magu.
-Naprawdę?
Półelf zaczął wymawiać jakieś inkantacje, a Łowca rzucił się na niego z mieczem. Kiedy już miało dojść do starcia, obydwoje zostali uwięzieni w Nienaruszalnej Strefie Otilluke'a.
-Co to jest? - zapytał Łowca
-Ech... Rince musisz zawsze przerywać w najciekawszym momencie - powiedział Medivh z lekkim wyrzutem.
-To nie czas na spory. Ty masz złamane żebra, Łowca jest po ciężkiej walce, a my musimy trochę odejść, bo kto wie czy smok nie przeoczył jakiejś z tych postaci...


Tonari no Totoro!
........
- Raczej nie została tu żadna potać. Jaskinia ma tylko dwie komory. W jednej był smok, a w drugiej wy. Nie ma się czego obawiać.
- Ja tam się nie boję....... - Medivh był już znudzony tym zaklęciem.
- Ale zauważ, że inni może tak! - Rince nie był zadowolony z postawy przyjaciela.
- Mów za siebie uszatku! Smok to tylko głupie stworzenie! Niewarte większej uwagi! - Atis była rozdrażniona. Delikatnie jedną ręką nadal trzymała się za tors. - wystarczy mi towarzystwo magów, żeby się nabawić kłopotów.
- Nie bądź taka kłótliwa! - Aya stanęła w obronie Rince'a
- Moje panie, zostawmy kłótnie na później. Jesteśmy zmęczeni wszyscy. Musimy odpocząć.
- No co ty Dev nie powiesz!!?? - dziewczyny odpowiedziały jednocześnie.
- Zapomnijcie, że ja sie wogóle odzywałem...... - Devilus usunął im się sprzed oczu. Jeśli kobieta jest rozdrażniona, lepiej zejść jej z drogi
Atis i Aya posyłały sobie gniewne spojrzenia.....
a co ze mną odparł łowca smokow :roll: , po czym spojrzal groznie na Medivha i odrzekł - lepiej bedzie jesli niebede z wami podrozowal , widze ze moja obecnosc tutaj przystworzy wam wiecej kłopotow niż radości . Łowca zdją swój magiczny amulet podszedł do Atis i powiedzial
-Masz na imię Atis prawda ?
-Tak właśnie na mnie mówią
-Daje Ci ten amulet , ochroni Cię przed zakleciami maga ( do 5tego poziomu) , tak na wszelki wypadek gdyby ten nędzny madżyna się na Ciebie przypadkiem rzucał , po czym jego wzrok zwrocil sie ku dolinie , więc żegnajcie moi drodzy ( gy te słowa wyleciały z jego ust nagle nad doliną przeleciał Smok )
-Atis odrzekła " KRYJCIE SiĘ !!!! Ten smok leci do nas" po czym cala druzyna wraz z łowcą smoków wycofała się do jaskini w której już byli ....
.... Kuroi tsubasa tsukino akarini terasarete utsukushiku maiagare ...
.....
- Ale jak to możliwe? Przecież ty odrąbałeś mu głowę....siedziałeś na niej..... - Aya popadała w panikę.
- No ba, niektóre smoki mają zdolność odradzania się! - zauważyła Atis.
- Przecież mówiłaś, że to głupie stworzenia. - odparł cynicznie Medivh.
- No cóż, mimo wszystko trzeba się go pozbyć. - Było coś dziwnego. Nazina jakby cieszył się z tego iż smok pragnie ich zaatakować.
- Oh my God, Nazina! Co to za radość! - Atis była nieco zdezorientowana.
- Oh my co? Co to za język? - przerwał jej Atubar.
- No tak, wy nie znacie angielskiego......
- Angielskiego? Jesteś coraz dziwniejsza. No to w końcu zabierzmy sie za tego smoka!
- Zaczekaj Dev. Może opracujmy strategię. Jakbyś nie zauważył ten smok jest wielkości połowy Neverwinter. - zatrzymał go Rince. - Proponuję abyś ty i Atis wywabili go w jakieś miejsce gdzie łatwiej nam będzie go zabić. Widziałem jakąś wielką gęstwinę. Zwabcie go tam.
- Dev? Ujeżdżałeś kiedys smoka? - zapytała Atis ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
- Nie. - Devilus odwzajemnił uśmiech.
- Ja też nie i bardzo chętnie spróbuję.
- No dobra, Medi i Nazina, wy postarajcie się stanąć po lewej stronie smoka i rzućcie na niego najsilnieszy czar jaki potraficie. Ja i Atubar zrobimy to samo, tylko że po prawej stronie smoka. Aya, ty wycelujesz w jego gardło. Postaraj się odnaleźć jakiś punkt nieosłonięty łuską. Wiem, że masz dobry wzroku i napweno ci się uda.............
Devilus i Atis zajęli się wabieniem smoka. Magowie przeteleportwoali się przez Wymiarowe Drzwi na umówione miejsce, Red spkojnie pomaszerował w swoją stronę nie zwracająć uwagi na smoka, zaś Aya szybko i zwinnie pobiegła, omijając zgrabnie krzaki Ognistych Jarzyn.
- No choć przebrzydły ryju - wołała zawadiacko Atis wymachująć w powietrzu swoją magiczną, pięknie lśniącą w blasku księżyca kataną. Devilus zakradł się na tył i ciął jaszczura po ogonie. Wielki Czerwony Smok zionął z bólu i rozwścieczenia w powietrze. Uniusł się lekko w powietrze i zaczął lecieć za uciekającą Łowczynią.
- Działa! To działa! - krzyczała podniecona Atis. W końcu nie często poluje się na smoka, a co dopiero na legędę Faerunu.
- Wiem, że działa. - usmiechnął się Dev - Biegnij!
Po chwili Aya, Nazina i Rincewind zobaczyli smoka, chwilę później widział go już Medivh, zaś po dłuższym odstępie czasu zauważył go także Atubar. Nagle obok czarownika śmignąła strzała i trafiła prosto między oczy jaszczura.
- Ekhem. - odchrząknął głośno elf.
- Przepraszam! - krzyknęła stojąca kilkadziesiąt metrów za nim śmiejąca się elfka.
Smok był już bardzo blisko, jednak nie wydawał się choćby troszkę zraniony.
- Teraz! - krzyknął Atubar.
Magowie otoczyli smoka z czterech stron i zaczęli jatkę. Pierwszy Nazina rzucił Większe rozproszenie Magii, po chwili Rincewind przyspieszył czarem towarzyszy, Medivh tradycyjnie, jak już wszyscy zdążyli się przekonać, użył swojej wzmocnionej Kuli ognia, zaś Atubar rzucił Wielkie Osłabienie. Smok ugiął się pod własnym ciężarem. W tym momencie dopadła go druga strzała, zaś przyglądająca się do tej pory Atis wraz z Devilusem wkroczyli do akcji.
- Lanexus kilimatrorus polinixudeksinus... Terematrolinus baranalamus... Kanamixenus palsus... - dyszał smok.
Rincewind zatrzymał towarzyszy podnosząc rękę do góry.
- On prosi nas o litość. - zaczął poważny i nieco zdenerwowany kierując swój wzrok na Atis, bo wiedział, że tylko ona będzie się buntować.
- Hahaha! A to dobre. Wielka legenda Faerunu prosi nas o litość. Hahaha... - śmiała się łowczyni - Nic z tego. - dodała już całkiem poważnie i rzuciła się na smoka. Medivh i Rince, jakby rozumieli się już bez słów, rzucili jednocześnie na towarzyszkę Nienaruszalną Strefę Otukille'a.
- Błagam was - zaczął elf - pozwólmy mu odejść.
- Co się dzieje? - spytała zbliżająca się Aya, lecz nagle stanęła zaniepokojona.
- Ja się zgadzam. - wycedził bez namysłu Medivh.
- Dziękuję.
- Ja też. - uśmiechnęła się elfka - Tylko powiedzcie mi o co chodzi.
- Chodzi o puszczenie smoka. - powiedzial swoim chłodnym głosem Devilus - Dostosuję się do większości.
- Ja się zgadzam - uśmiechnął się Atubar, po czym Nazina nie czekająć już na nic podszedł do jaszczura i rzucił na niego zaklęcia leczące i wzmacniające.
- Dziękuję wam przyjaciele... Nawet nie wiecie ile to dal mnie znaczy. - w głowie Rince cały czas słyszał słowa smoka, który już indywidualnie z nim rozmawiał, widząc, że istota ta rozumie jego język. - Powiedział, że bardzo nam dziękuje, że jesteśmy dobrymi istotami, że jego charakter też taki jest i że nigdy nam tego nie zapomni. Tak... mniej więcej w skrócie to właśnie powiedział... - jednak elf zataił sporą ilość informacji.
Smok ciężko powstał, jednak majestatycznie odleciał trzepocząc spokojnie swoimi wielkimi skrzydłami.
- Nie wiem jak wy, ale ja jestem bardzo zmęczony.
- Ja nie. Poszedłbym jeszcze coś upolować. Księżyc w pełi, widna noc... idealna na łowy - odpowiedział Dev.
- Tak. Ja też nie jestem jeszcze zmęczony. Może niech dzisiaj każdy przenocuje na własną rękę - dodał Nazina.
- Dobra myśl - powiedział czarownik otwierająć sobie Wymiarowe Drzwi.
- Poczekaj Rince! - zawołała Aya wcale się przy tym nie rumieniąc - Idę z tobą.
- No no. - uśmiechnął się Medi. - Ja też mogę? - spytał ironicznie.
Rincewind odpowiedział tylko uśmiechem, po czym złapał przyjaciółkę za rękę i wszedł do drzwi.
- Nie zapomnijcie zdjąć z Atis czaru - dodał jeszcze.

-----------------------------------------------------------------------------------------

Po chwili dwójka znalazła się w jaskini smoka. Rincewind od razu zadbał o ognisko.
- Nie spodziewałem się, że będziesz chciała ze mną przenocować - uśmiechnął się lekko elf.
- A czy ja mówię, że chcę? - odpowiedziała zawadiacko Aya.
- Faktycznie, nie mówiłaś nic takiego... - spochmurniał, po czym we dwoje wybuchnęli śmiechem. - Znasz mnie jak własną siostrę. Skąd wiedziałaś, że zacznę się śmiać?
- Znam cię lepiej niż własną siostrę - poprawiła i przytuliła się do elfa.
- Ja za to nie miałem rodzeństwa... Dla mnie ty byłaś siostrą - powiedział, zaś jego ręka powędrowała w okolice biodra dziewczyny i tam też się zatrzymała. Siedzieli tak długo. Rozmawiali, żartowli, śmiali się.
- Pamietasz jak kilka dni temu powiedziałaś mi, że nie wiesz jak mi sie odwdzięczysz? - zapytał Rincewind dogłębnie patrząc w piękne, zielone oczy przyjaciółki.
- Pamiętam. - odpowiedziała kładąc czarownikowi palec na ustach po to, żeby już nic nie mówił, po czym pocałowała go.
Rince poczuł się w końcu dowartościowany i zrewanżował się również pocalunkiem, jenak o wiele dłuższym.
Gdyby ktoś poparzył z oddali zobaczyłby cudowną parę namiętnie całującą się w świetle skaczących płomieni, radośnie odbijających się na ścianach jaskini. Nikt jednak nie patrzył...

I nadejdzie wkrótce ten dzień...

RTS
W tym czasie co druzyna wykańczała smoka , łowca Red się oddalił , drużyna miała nadzieje ze sie uwolniła od tej tajemniczej postaci jednak ona cos ukrywała.
W Tym samym czasie , łowca smoków udał się do miasta oddalonego o całą doline leżacego niepodal magicznego lasu , miasta chandlowego , ktore głownie mozna było
najmować zabójców i innych bandytów.

- Wiec znowu się spotykamy - rzekł łowca do tajemniczej osoby
- tak jak mielismy , zresztą chyba niezapomniałeś .....
- nie pamiętam , oto Twoja głowa smoka
- w takim razie masz 2000 sztuk złota , zrobiłeś o co Cie prosiłem jeszcze ?
- Tak dostarczyłem amulet Atis , teraz bedziesz miał ją pod kontrolą
- Dobrze , bardzo dobrze , nigdy się niezorientuje że jest śledzona ...
- Ale to mozna wykryc najprostrzymi zakleciami , Estcharu (bo tak nazywał się tan czarny charakter)
- Hahahaha chyba naiwny jestes , wiem ze masz cichą nadzieje ze Atis uda się przezyć , wiem ze do niej cos czujesz , ale niemysl nawet o tym , ten amulec jest zaklety przez najwjekszego maga w całej Dolinie , ten amuet jest nie do wykrycia ....
- żałosny jestes , gdyby nie stare dzieje to bym Ci niepomogl tego zrobic , ale , ale teraz ..... teraz bedziemy najwiekszymi wrogami !!!
- skoro chcesz - wedrowiec wykonał symbol dłonią po czym zniknoł w cieniu
- ahhh znowu mi uciekłeś Estcharu !!!!! ale

kiedyś Cię dorwę !!!!! ..... musze szybko biec odnaleść Atis by ją ostrzec przed
zbliżającym się niebezpieczeństwem !!!!Gdy łowca biegł , juz miał zamiar wyjsc z
dzielnicy doków , nagle z cienia sie wyłoniły zabójcy ....

- Jestesmy po to by Cię zabić Adamie !!!
- hmmmm dawno nikt mnie nienazywał prawdziwym imieniem , kto was przysłał !!!!
- jesteśmy najęci z rozkazu Króla , chyba wiesz czego !! zabiłeś jednego z sojuszniczych smoków królestwa Siedmiu Drzew , za to musisz zginąć , nieuda Ci się zabić koleinych smoków już więcej łowco !!!!!!!!
- zdaje się wam - po czym schował katane do kabury i wyją miecz dwuręczny

Wywiązała się walka
- chyba niemyslisz ze nas pokonasz zwykłym mieczem !!
- to niejest zwykły miecz - po czym zakreślił mieczem symbol w powietrzu ... rozpętaa się burza - GŁUPCY NIEWIECIE Z KIM SIĘ MIERZYCIE !!!!! ... 2 zabójców strzelił równocześnie piorun , zostali spopieleni na drobny pył.
- Cholera co to było - odezwał się jeden z zabójców
- niemam pojecia , wiejmy powiedziec o tym Królowi !!!!
- Nie tak prędko - wzioł zamach z miecza i rzucił go w zabjce przecinając go w pół .
- mi tak nieuciekniecie !!!! ale dobrze idź , idź i powiedz Królowi że " Potomek " wrócił

....
.... Kuroi tsubasa tsukino akarini terasarete utsukushiku maiagare ...
Rince, Rince, Rince, smok może i ożył, ale chyba odcięta mu odrosła....czego te smoki nie potrafią.......
___________________________________________________________________________

.........
- BLA, BLA, BLA, Nazina! BLA, BLA, BLA! No przestań wreszcie mi to wypominać!
- Mam jeszcze raz powiedzieć jak to chciałaś zabic dobrego smoka? - powiedział złośliwie Nazina, bardzo ciesząc się ze złości Łowczyni Demonów.
- Gdybyś był Demonem już smarzył byś się w Tartarze!
- Ale nie jestem.
- GAAAHHHH.....GRRR.....niechno dorwę się do twojego gardła!............dajcie mi choć pigułeczkę diazepamu...............
- Diazepam? Co to? - zapytał Medivh wtrącając się do rozmowy.
- Zaraz, zaraz......zaraz pokażaę. - Atis zaczęła grzebać w swojeje torbie. Wyciągnęła z niej małą gałązkę z drobnymi liśćmi. - To jest Smocze Ziele. Diazepam jest robiony na zasadzie Smoczego Ziela.
- No ale nadal nie wiemy co to jest.
- Diazepam jest na uspokojenie oddechu. A w moim przypadku ukaja nerwy ogółem.
- Ciekawe..........
- Zmieńmy temat, co? - zaproponował Dev.
- Taaaaa......nawet dobry pomysł. Właśnie, Atis co to był za amulet, który dał ci ten rąbnięty Łowca Smoków?
- Hmmmmm....nawet się nie zastanowiłam......- dziewczyna zdięła amulet z szyi. Był to zwykły wisiorek z małym klejnocikiem.
- Mierne. Ciekawe za ile możnaby to sprzedać? - zastanowił się Nazina.
- Szkaradztwo. Definitywnie to sprzedam. - Atis włożyła amulet do torby, którą postawiła na ziemi. Zaraz potem szarpnęła za kulę przywieszoną przy jej szyi, zrywając łańcuszek. Zaczęła się mu przyglądać uważnie. Westchnęła po cichu.
- Ciekawe co robią teraz Rince i Aya.......- zastanowił się głośno Medivh.
- A kto tam wie te dwa gołąbki...... - odparł Nazina. W tej chwili Medivh nieco posmutniał.
- Nie martw się stary! - Atis klepnęła go w plecy przez co nieco pochylił się do przodu.
- Dzięki.
- Nie ma za co! - Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnił uśmiech...........
- Atis, przepraszam, że zapytam, ale mógłbym zobaczyć ten amulet z bliska? - spytał niepewnie Nazina, wiedząć, że z łowczynią trzeba ostrożnie - Chciałbym się mu przyjrzeć. Widziałem mały lśniący kamień w środku. Zdaje mi się, żę to może być diament. O taaaaaak. Wtedy ten amulet naprawdę byłby sporo wart. Minimum 1000 sztuk złota.
- Jeszcze mi go ukradniesz. - powiedziała spokojnie Atis.
- Ja pójdę coś upolować. Przydałaby się jakaś kolacja.
Towarzysze nie odpowiedzieli, jedynie Medivh skinął głową w geście pozwolenie lub zrozumienia. Można to był zinterpretować na dwa sposoby. Dev jednak pomyślał o tym drugim.
Nazina spojrzał na Atis takim wzrokiem, jak ojciec spogląda na wracającego z kilkurocznej wyprawy syna.
- Atis, przecież mnie znasz. Ja miałbym ci coś ukraść?
- No wiesz... tak chciwie o nim mówiłeś.
- Oj Atis, daj spokój - wtrącił się Medivh - Nazina powinien na niego spojrzeć. Może na nim wiele zarobimy, ale może jest też bezcenny.
- ZAROBIMY?! - wrzasnęła dziewczyna - O nie moi drodzy. Jeśli ktoś na tym zarobi to tylko ja. JA! Rozumiecie?
- Rozumiemy. - odpowiedział spokojnie Nazina, którego tak naprawdę interesowało, a raczej martwiło coś innego - Tak więć mógłbym go zobaczyć?
Po chwili Atis położyła błyszczący wisiorek na dłoni Naziny. Elf aż odwrócił w drugą strone głowę.
- Co się dzieje? - spytała przestraszona Atis.
- Tego właśnie sie obawiałem. Widzisz ten tutaj mały klejnocik.
- Ten czarny?
- Tak. To bardzo rzadki kamień. Nazwy jego nawet nie pamiętam, ale wiem, że jest często wykorzystywany przez nekromatów i to do niecnych celów. Pewnego razu człowiek - nekromanta, umieszczająć w podobnym klejnocie ducha, sprawił nie lada kłopot władzą Waterdeep. Kamień ten zostawił w fontannie w centrum miasta, a zjawa nawiedzała i zabijała co nocy po kilka osób. Ciekawe czy w tym klejnocie również jest jakieś zaklęcie?
Nazina mówiąć to, wyciągnął drugą rękę i zatrzymał ją nad amuletem. Poczuł silne drgania magiczne.
- Atis. To nie wygląda dobrze. Ktoś najprawdopodobniej chce się ciebie pozbyć... Gdzie Atubar i Medivh?
- C... co? Jak to chce się mnie pozbyć. Ten łowca? Dlaczego?
- Nic jeszcze nie jest pewne. Poczułem tylko dość silną energię. Nie mówię wcale, że to czarna magia. Może to rzeczywiście amulet chroniący przed czarami... Zaraz. Możemy się przecież przekonać. Załuż go. Szybciej.
Atis nie zadawała już żadnych pytań. Wzięła w lekko drżące ręce naszyjnik i zalożyła go. Nazina wystrzelił jeden mały Magiczny Pocik.
- Ała! - krzyknęła łowczyni.
- Ha! Wiedziałem, że coś tu śmierdzi. Gdzie magowie?
- Coś mówili, żę idą do wieży Atubara.
- Idziemy tam. Biegeim!
- A nie możesz użyć czaru? Wiesz tych drzwi.
- Nie mogę! - krzyknął z trudem biegnący Nazina.
- Ale dlaczego?
- Nie mam już energii. Cholera, niepotrzebnie wcześniej używaliśmy tych głupich drzwi. Eh, taki już jest niestety ten świat.

---------------------------------------------------------------------------

Tymczasem Devilus poruszał się bezszelesnie przez gąszcz Ognistych Jarzyn. Noc była jasna. Równo nad jego głową widniał duży księżyc. Łotrzyk zatrzymał się na chwilę nasłuchując. Wyjął po cichu swój krótki łuk, a z kołczanu wiszącego na plecach wyciągnął strzałę. Poslinił jej końcówkę zrobioną z piór kuroliszka, po czym powoli przyłożył do cięciwy. Naprężył ją mocno, poczekał jeszcze chwilę i rozluźnił uścisk. W tej samej chwili dał się słyszeć ryk zabijanego zwierzęcia.
- Cholera... Znowu dzik... - zklął Dev podchodząć nieco bliżej - Wszędzie tylko dziki. Eh, taki już jest niestety ten świat.

---------------------------------------------------------------------------

- Jak opanowałeś to zaklęcie? - spytał półelfa Atubar.
- Po prosu dużo ćwiczyłem. Nic wielkiego, wystarczy trochę dyscypliny i silnej woli.
- Skromny jesteś, ale wiesz chyba, że stworzyłeś nowe zklęcie. Zaklęcie, które za kilkaset lat może być tak polularne jak Kula Ognia. Niejeden czarodziej chciałby spalić swoja ofiarę od środka.
- Dziękuję. Obawiam się tylko, że jeśli zaklęcie to rozprzestrzeniłoby się po calym Faerunie, to mogłoby być użyte do złych celów... Na przykład tortur.
Stary czarodziej popatrzył na młodego z podziwem w oczach.
- Zaprawdę mądrości ci nie brak chłopcze. Zważ jednak na to, że każde zklęcie może byc użyte do złych celów. Taki już niestety jest ten świat...

----------------------------------------------------------------------------

Rincewind gasił własnie ognisko. Pociągnął nosem i głośno kichnął. Nagle z głębi jaskini dał się słyszeć jakiś szmer. Po chwili szmer przerodził się w gwar orków.
- Cholera, dlaczego teraz?! - krzyknął Rince patrząc na leżącą już pod kocem i nieco przestraszoną Ayę.
- Dlaczego mam takiego pecha?... Eh, taki już jest niestety ten świat. - powiedział już tylko do siebie, podnosząc z ziemi swój długi miecz i podając półnagiej Ayi łuk...

I nadejdzie wkrótce ten dzień...

RTS
........ Devilus siedział w jaskini i zajadał się upieczonym dzikiem. Nagle usłyszał głośny tupot. Przywołał swoją katanę i ostrożnie wstał. Po chwili do jaskini wbiegł zdyszany Łowca.
-Gdzie byłeś? - warknął Dev
-Nieważne. Gdzie Atis? - zapytał Red rozglądając sie po jaskini. Dev wzruszył tylko ramionami i zabrał się z powrotem do jedzenia dzika. Masz częstuj sie - rzucił niechętnie.
-Nie dzięki jakoś nie mam apetytu - odpowiedział Red zgodnie z prawdą.

---------------------------------------------------

Nazina i Atis zastali Atubara i Medivha nad jakąś miksturą.
-Co się stało? - zdziwił się Atubar na ich widok.
-To, że ten naszyjnik mógł być powodem wielkich kłopotów w przyszłości.
-Ten brzydki naszyjnik? - zaśmiał się Medi, ale biorąc go do rąk nagle spoważniał - Wielką moc posiada. Ale nie zidentyfikuje jaką.
-Powiedziałem prawie to samo - odrzekł Nazina
-Pokażcie go - Atubar wziął do ręki błyskotkę - Hmm... Ten nasyjnik posiada większą moc niż można wyczuć. Znam tylko jedną osobę na Evermeet, która mogła zrobić coś takiego. Ale... - przerwał nagle.
-Co, "ale"? - spytała niecierpliwa Atis
-...ale on nieżyje od dziesięciu lat...
-Ostatnio to wcale nie nowina, ze umarli powstają z grobów - uśmiechnął się lekko Medi
-No ale wracając do klejnotu to zajmie mi z dwa dni rozszyfrowanie jego tajemnicy.
-Zostanę z tobą Atubarze, chętnie się nauczę czegoś nowego - powiedział Nazina
-No to ja wracam do jaskini - powiedziała Atis przeciągle ziewając
-Wracam z tobą - odpowiedział szybko Medivh

--------------------------------------------

Pierwszych wybiegających z głębi jaskini orków Rince poraził Łańcuchem Piorunów. Cały pierwszy szereg upadł, a niedobitki zostały stratowane przez kompanów. Aya szyła z łuku do orków, a Rince przebijał je mieczem pomgając sobie zaklęciami. Obrzydliwych bestii nie było widać końca.
-Rince rzuć to zaklęcie portalu. Szybko!
-Mam mało energii, ale... trzeba postawić wszystko na jedną kartę.
Rince'owi udało otworzyć się Wymiaowe Drzwi. Aya porwała ubranie i szybko wbiegła. Rince poszedł w jej ślady. Wyszli jakieś sto metrów od jaskini, w krzakach. Odwrócili się jeszcze żeby zobaczyć jak orki dziwią sie co się stało. Pospiesznym krokiem oddalili się jak najdalej od jaskini...


Tonari no Totoro!
[ Dodano: 18-02-2005, 22:00 ]
- Zimno mi! - zaśmiała się Aya i zaczęła się ubierać.
Rince tylko spojrzał na nią zawiedzionym wzrokiem.
- A gdzie jest reszta? - spytał nagle.
Dziewczyna popatrzała się dookoła.
- Faktycznie... Rince... Możesz z nimi pogadać tak jak ze mną gdy byłam w lochach?
- Rozmowa mentalna... Spróbuję...
Mag zmarszczył brwi w zamyśleniu.
- Nazina? - spytał Rince
- O! No wreszcie! Zaczynałem się już powoli o wad martwić!
- Gdzie jesteś?
- U Atubara...

Mag odetchnął, kończąc tym samym rozmowe.
- Gdzie są? - soytała niecierpliwie Aya.
- Rozmawiałem z Naziną, są u Atubara - wyjaśnił.
Rince wyczarował ...znowu... wymiarowe drzwi i oboje znaleźli w ciepłym pomieszczeniu. Powitał ich ciepło Atubar i Nazina.
- A gdzie Atis i reszta - padło pytanie.
- Poszli do jaskini, ja tam wole ciepłe pokoje od wilgotnych zaszczurzonych jaskiń - skrzywił się Nazina.
Nauczyciel uśmiechnął się.
To pay the price of being hell bound...
........-A co wy robicie z tym brzydkim amuletem? - zaśmiał sie Rince - przecież należał do Atis. - Elf dotknął amuletu i tak jak poprzednio jego towarzysze od razu spoważniał - czuję wielką moc... i ten styl wyrobu amuletu.... przypomina mi pewną osobę... Mistrzu czy to...
-Tak - przerwał mu Atubar
-Ale on przecież...
-Nie żyje? - przerwał znowu - też tak myślałem... - po chwili milczenia odezwał się powtórnie - ale nie ma co rozdrapywać starych ran wracajmy do pracy. Jak się pospieszymy to za dwa dni będziemy wiedzieli co to za amulet.
-No ale myślę, ze posiedzimy tu dłużej - powiedział Rince
-Jak to? - zdziwił się Nazina
-Ekhm... No jeszcze nie skończyliśmy... umagiczniać mojego miecza...
-Ach! Rzeczywiście! - zakrzyknął Atubar - zaupełnie zapomniałem. Jak skończymy z amuletem zabierzemy sie za miecz...

----------------------------------------------------

Atis i Medivh doszli do jaskini.
-Kogo widzą moje oczy - powiedział z ironią pół - elf - nasz łowca wrócił.
Red obdarzył go tylko chłodnym spojrzeniem.
-Atis tak się martwiłem...
-Co ty nie powiesz - parsknął Medi. Red nawet nie spojrzał w jego stronę.
-Bo ten amulet... - Łowca urwał i spojrzał się na szyję Atis, gdzie zamiast jego amuletu wisiała kula na łańcuszku.
-Co z tym amuletem? - zapytała Atis mierząć go ostrym spojrzeniem.
-Nieważne, a gdzie on jest?
Łowczyni, która powzięła pewne podejrzenia co do Red'a zawachał się na chwilę.
-Eeeee.....
-Zostawiłaś go może u Atubara w wieży? Położyłaś na stole i... - niespodziewanie odezwał sie Dev nie podnosząc głowy znad dzika.
-Tak... Tak zostawiłam go u Atubara. Jutro po niego pójdę - podchwyciła Atis i mrugnęła w podzięce do Devilusa korzystając z chwili gdy Red obrócony był głową do niego.
-Acha. W porządku.
Gdy wszyscy zajadali się dzikiem Medivh powiedział:
-Nie wiem jak wy, ale ja pójdę w słady Ayi i Rince'a, którzy już pewnie smacznie śpią w innej jaskini. Miłej pogawędki.
Pół - Elf położył się w kącie jaskini na posłaniu i wnet zasnął. Reszta po krótkiej rozmowie poszła w jego ślady...

------------------------------------------

Medi obudził się w środku nocy. Usiadł na posłaniu i ze zdziwieniem w oczach zobaczył Dev'a stojącego pod ścianą z kataną w ręku. Gestem nakazał milczenie. Udało mu się jeszcze syknąć:
-Obudź resztę... Obserwatorzy* są w jaskini...

-----------------------------

*takie potworki jakby ktoś nie wiedział


Tonari no Totoro!
........
To wszytsko jest jakieś pokręcone. Jak mam wierzyć im wszystkim skoro okazuje się, że co drugie chce mnie zabić. W przenośni oczywiście. Co by Dante na to powiedział? Co za cholernie pokręcona impra. Taaak.....luzem powiewał wszem i wobec. Może trochę za bardzo. Jednak brakuje mi Lady. Była jak siostra......ale co z przepowiednią? Była tu blisko, a teraz jest tak daleko.......nie mogę się w tym wszystkim połpać......to wszystko jest trudne. Jednak jak patrzę na moich....i najważniejsze....czy mogę nazwać ich przyjaciółmi.....jednak jak patrzę na resztę, to robi mi się lżej......a gorzej kiedy patrzę na Rince'a i Aya'ę. Nie chcę, żeby spotkało ją to co mnie.....a może na to zasłużyłam.....w końcu spoufalałam się z pół - demonem....ten kodeks jest niedorzeczny! Ale w końcu jestem chyba ta dobra.......chyba......a Vergil, on paktował z demonami........nie mogę! Zaraz coś rozsadzi mi głowę Coś wyrwało Atis z głebokiego....jakby snu.....
- Atis, obudź się. No jazda! - mówił Mediv po cichu.
- Co...co się dzieje? - Dziewczyna była nieco niemrawa.
- Obserwatorzy są w jakini. Wstawaj szybko!
- Nie mogę........
- Musisz!
- Uderz mnie w twarz.
- Co?
- Uderz mnie w twarz.
- Zwariowałaś?! Nie zrobię tego!
- Inaczej się nie obudzę do końca i będziecie mieć przeze mnie kłopoty.
- N-no zgoda. - Jak Atis prosiła tak Medivh zrobił. Na lewym policzku dziewczyny pojawił się czerwony ślad. Po chwili potrząsnęła głową.
- No już lepiej.
- Atis, wybacz.
- Nic się nie stało. W końcu sama o to prosiłam.....przyjacielu. - Nazwałam go przyjacielem? Ja? To coś od środka..................
......Po chwili Medivh podszedł do śpiącego Red'a i mocno szarpnął go za rękę. Red zwinnym ruchem wyciągnął swój miecz i przystawił go równie szybko magowi do gardła.
-No, no czy to tak ładnie uśmiercać towarzyszy podczas snu? Czyżby to był zamach na moje życie?
-Z wielka chęcią Łowco, ale są dwa powody, dla których tego bym nie zrobił. Po pierwsze to nie w moim stylu, a po drugie... mamy teraz lepsze rzeczy do roboty.
-Że jak?
-Tak, ze może byś łaskawie ruszył swój tyłek i nam pomógł?
-Nadchodzą - syknął Devilus
Dev ustawił się ze swoją kataną na przedzie. Obok stanął Red. Z drugiej strony ustawiła się Atis. Medi stanął troszkę z tyłu. W mroku zamajaczyły jakby trzy duże kule. W ich stronę poleciała Mniejsza Kula Ognia. Po chwili z ciemności wyskoczyli Obserwatorzy wściekle rycząc. Pierwszego przeciął na pół Dev, a drugiego pocięli na plasterki Red i Atis. Trzeci poraniony już, dostał ognistą strzałą od Medivha. Zdawałoby się, ze to już koniec, ale nagle z mroku wylonili się kolejni obserwatorzy w siłach około dziesieć razy większych od tamtych.
-Nie wiem jak wy myślicie, ale moim zdaniem walka z nimi to szaleństwo - powiedział Medivh
-Popieram - powiedział Devilus
-Czyli? - zapytał Red
-Odwrót! - krzyknęła Atis i wszyscy pobiegli za nią.
-Medivh Wymiarowe Drzwi!
-Jasne, ale dokąd?
-Powiedzmy do Atubara.
Za chwilę pojawił się portal i cała czwórka wbiegła do niego. Wszyscy z hukiem wyladowali na podłodze w wieży u Atubara, gdyż portal otworzył się na wysokości dwóch metrów.
-Chyba muszę popracować nad tym zaklęciem - powiedział Medivh wstając.
-No proszę to chyba wszyscy w komplecie się tu zebralismy - uśmiechnął się Atubar wychodząc zza rogu...


Tonari no Totoro!
- Tak? Świetnie. Może wreszcie moje cztery litery odpoczną. - Powiedział z trudem Atis, leżąca - tym razem - "pod spodem".
- I kto to mówi..... - odparł Devilus.
- Mimo wszystko jest dobrze. - Piątka zobaczyła uśmiechającego się Rince'a.
Po chwili wszyscy wsatli.
- Nie wiem jak wy, ale ja sądzę, że odwiedzamy to miejsce za często. - zauważyła Łowczyni Demonów.
- Być może. - odparł Medivh.
- Może jednak się rozgościcie? - zapytał Atubar.
- Z chęcią. - powiedział Dev....
-Przepraszam, was ale z tego czasu, gdy z wami bylem nic nie wynioslem. Nasza wyprawa najwyrazniej zmierza donikad, a nie chce do konca zycia tulac sie miedzy jakimis jaskiniami a wieza Atubara. Odchodze. Jesli macie cos na sprzeciw, to powiedzcie to teraz, bo watpie zebysmy kiedykolwiej sie jeszcze zobaczyli.
Wszyscy spojrzeli się na Deva z zaciekawieniem.
- Jak to odchodzisz? - wyrawał Rince.
- Powiedziałem dlaczego - odrzekł sucho Dev.
Atis podeszła do niego bliżej.
- Tak poprost? - zapytała.
Nie było słychać odpowiedzi. Łaowczyni zobaczyła jednynie blady uśmiech.
- Jeżeli naprawdę chcesz... - powiedział cicho Medivh,
- Ale... Ale zdążyliśmy się już przez ten czasu dobrz poznać... Nie sądzisz że za dużo razem przeżyliśmy, żeby tak poprostu odejść? - ciągnęła dalej Atis.
Przez ten cały czas Aya, nieodzywała się. Odkąd pojawiła się w grupie, nie nawiązała bliższego kontaktu z Devilusem. Nie chciała się wtrącać. Jeżeli on chce odejść....
- Dobrze więc. Żegnajcie wszyscy. - uśmiechnął się na pożegnanie Dev.
- Poczekaj, odprowadzimy cię za miasto - wtrącił Rince.
Wszyscy wstali i udali się do drzwi. Prawie wszyscy.
- Zostanę tutaj - oznajmiła cicho Aya.
- Napewno?
- Spokojnie - dziewczyna uśmiechnęła się.
Drużyna szła w milczeniu, mijająć kolejno uliczki, budynki, drzewa. W końcu na widoku pojawiła się kręta, polna droga. Nastąpił czas rozstania. Wszyscy pożegnali się z byłym towarzyszem.
- Do zobaczenia... - wymamrotała Atis.
- Raczej "żegnaj" - poprawił ją Dev.
- Do zobaczenia - dziewczyna uśmiechnęła się blado.
To pay the price of being hell bound...
.....Dev powoli oddalał się od grupy. Wszyscy patrzyli na jego odchodzącą postać.
- On mi kogoś przypomina. - szpnęła Atis, a zaraz potem po jej policzku spłynęła łza.
- Atis? Płaczesz? - Medivh spojrzał na nią.
- JA?! NA MÓZG CI PADŁO??!!
- Nie, ale....
- Tak, uroniłam jedną, nieznaczącą nic łzę.
- Znaczy i to dużo. Będzie ci go po prostu brakować. - Nazina jakby posmutniał.
- Jak nam wszystkim. No cóż, stało się. - Rince także zaczął odczówać tą stratę....
← Fan Works
Wczytywanie...