Wiedźmin – Keaton, Mikkelsen czy Hamill... A do tego postać przypominająca Gauntera o'Dima


Tytuł newsa nie jest przypadkowy. Pierwsze trzy nazwiska to aktorzy, którym według doskonale poinformowanego Redanian Intelligence zaproponowano rolę Vesemira w "Wiedźminie". Najwyraźniej to postać, do której Netflix chce zatrudnić rozpoznawalną osobę, co może mieć związek z planowaną animacją o przygodach doświadczonego wiedźmina.

wiedźmin class="lbox">wiedźmin

Michael Keaton (swoją drogą, ciekawy wybór) i Mads Mikkelsen już odmówili. Teraz pałeczka jest po stronie Marka Hamilla, a że na Twitterze już podkreślał chęć wcielenia się w tę postać... Oczywiście zakładamy, że Redanian Intelligence się nie myli, ale do tej pory ich wywiad sprawdzał się bardzo dobrze. To jednak nie koniec wieści.

W serialu ma pojawić się postać przypominająca Gauntera o'Dima. Vanessa-Marie, starsza kobieta demon, spełniająca życzenia ludzi, ale tak naprawdę zsyłająca na nich cierpienie. Miałaby wystąpić w 3-4 odcinkach "Wiedźmina". Redanian Intelligence spekuluje, że jej wątek mógłby wiązać się z Yennefer, która za wszelką cenę pragnie mieć dziecko.

wiedźmin class="lbox">wiedźmin

Poza tym do obsady dołączył znany z "Gry o tron" Kristofer Hivju, który zagra Nivellena z opowiadania "Ziarno prawdy". To tylko część z nowych postaci, które zawitają do 2. sezonu (i są lub nie są nowe w stosunku do pierwowzoru). Pojawi się np. Francesca Findabair (która ma być matką) i jej brat, Dijkstra czy Rience, a także tajemnicza Isolde (prawdopodobnie chodzi o Ithlinne, elfią uzdrowicielkę i wróżbitkę znaną ze swojego proroctwa).

Nowością jest też Violet, kapryśna dziewczyna skrywająca inteligencję i sadystyczne skłonności, której wątek ma zająć przynajmniej 3 odcinki, a zagra ją Carmel Laniado znana z tegorocznego "Doktora Dolittle". Wcześniej pisaliśmy także o wyborze aktorów do roli Lamberta i Coëna.

Odpowiedz
Wygląda to nieciekawie. Zacznijmy od największego zgrzytu - Findabair i jej dziecko... Przecież elfy nie mogły się rozmnażać po gdzieś 30 roku życia. To była bardzo ważna, z punktu widzenia kwestii elfickiej, sprawa.

Znowuż, ciągnięcie wątku Yennefer i jej "chcę wszystko, a zwłaszcza bombelka", to będzie dramat. W książkach istniał ten wątek, ale był on w tle, a serial go wręcz niezdrowo i ze szkodą dla profilu postaci forsuje. Wątek "chcę dziecko" zamknęło dla Yennefer ostatecznie Ellander i powinni zmierzać właśnie ku jego zamknięciu, a nie dalszemu maltretowaniu nim resztek godności Yennefer.

Wątek Violet rozciągnięty na trzy odcinki też nie budzi zaufania, autorskie zmiany słabo wychodziły w tym słabym serialu. A tutaj cały nowy wątek fabuły próbują wprowadzać.

W połączeniu z - jak wynika ze zdjęć planu - zachowaniem jednak nilfgaardzkich mosznozbroi, szykuje się festiwal powtórzeń wszystkich błędów poprzedniego sezonu.
"Słowa symbole, egoizm zgubi
A czas zabije każdego z nas"
Arkona - "Imperium" - "Skrajna nienawiść egoistycznej egzystencji"
Odpowiedz
Być może poskaczą w czasie akcji i stąd pewne sceny ze starymi zbrojami. Choć przyznam szczerze, że nie wiem, o co taki hałas Wspaniałe nie były, ale bez przesady.

Autorskie zmiany wychodziły różnie. Rozbudowę wątki Yennefer oceniam bardzo dobrze, był naprawdę ciekawy. Przerobienie wątku ze Strzygą też na plus, za wyjątkiem innej wizji na Foltesta. Ja jestem nastawiony pozytywnie, dopóki te postacie i ich wątki nie mają być zapychaczami jak elfi towarzysz Ciri. Niestety, wszystko wskazuje inaczej, bo skoro dalej trzymają się 8-odcinkowego sezonu i chcą ciągnąć główną fabułę do przodu, to nie wiem, gdzie upchają nowe wątki. Jako zapychacze się zmieszczą, ale nie będą miały żadnej wartości. Jako coś większego - trzeba temu poświęcić trochę więcej czasu, trzeba te postacie faktycznie budować. Przecież Sir Lazlo też wystąpił 2 odcinki, Dara aż 5, a nic z ich działań nie wynikało i z pamięci zaraz wyparowywali. Dlatego liczba odcinków o niczym nie świadczy.

Obawiałbym się więc tego, że po prostu przeginają z liczbą postaci, których potem należycie nie oddadzą.
Odpowiedz
Właśnie cały koncept Yenn został, niestety, rozbity. Bo Yenn nie bez powodu ma nieoficjalny przydomek - za przeproszeniem - "zimna suka".
Oczywiście rozumiem koncept adaptacji, że to próba pewnego innego ujęcia postaci i w jakimś sensie, jakby to dobrze ugryźć, nawet w samym zamyśle - poprawnego. Zamyśle, bo wyszło, jak z poezją Jaskra. Tej, o której Geralt powiedział, że jest jak pierogi bez farszu.
Dla Yennefer liczy się ładnie wyglądać, "mieć wszystko", a przede wszystkim mieć dziecko, czym leczy kompleksy dzieciństwa. Taki ichni ekwiwalent dla dzisiejszych xanaxowych gwiazdek z instagrama.

Odnośnie zbroi Nilfgaardu, możliwe że masz rację, sam w sumie o tym pomyślałem. Miałoby to sens praktyczny nawet - kręcą akurat te sceny teraz, bo skoro im zostały rekwizyty to je wykorzystują (nowych zbroi pewnie jeszcze nie ma, tak przypuszczam przynajmniej).

Ja nie mam nic przeciwko sensownym zmianom adaptacyjnym, ale w większości przypadków, to zarżnęli świetne postacie (Calanthe), bądź nie wykorzystali ich potencjału (tak, myślę o Renfri). Swoją drogą, to aktorka od Renfri powinna grać Triss. Właśnie do Kaer Morhen nadałaby się idealnie.

Przebudowa wątku strzygi, dyskutowałbym czy była dobra. Bo jego przebudowa została oparta przede wszystkim o wspomnianą zmianę wizji Foltesta. Z historii z Addą Temerską zrobili wstydliwy sekret, choć to był fakt dobrze znany. W oryginale była to taka budząca uczucie moralnego zaniepokojenia gra z czytelnikiem. Wszakże, kazirodztwo jest kulturowo od pradziejów grzechem i zbrodnią, a też przestępstwem w prawie. Opowiadanie zaś, moralnie, do tej kwestii się w ogóle nie odniosło, choć był to w sumie ważny wątek. Nawet powiedziałbym że do Foltesta czuje się sympatię i mu się współczuje. A to zazdrosny Ostrit był głównym winowajcom. Na marginesie, walka jest opisana, trochę jakby ktoś czytał tekst przepuszczony przez translator. W oryginale schowanie się w sarkofagu było planową grą ze strzygą. W serialu, zupełnie nie zrozumiałem czemu on się tam skrył, nie na kilka godzin, a na... parę minut, kiedy już wzeszło słońce.

I te zarzuty mógłbym po prawdzie mnożyć i mnożyć. Lazlo czy Dara wyparowują z pamięci. Problem w tym, że gdybym nie znał książek+komiksów+gier, to... nawet Geralta, Jaskra i całą resztę bym zapomniał zaraz po obejrzeniu odcinka.

A, w ogóle, Jaskier - "cynik, świntuch, kurwiarz i kłamca" przez scenarzystkę jest określany jako romantyk... Nie, ja tego nie widzę...

Miejscami, polska wersja była nawet lepsza. W dialogach czuć było jednak jakieś elementy wiedźmina. Chociażby, w języku. Język serialu Netflixa jest zwyczajnie prymitywnie prosty, chociaż przecież nie tylko w naszej mowie są archaizmy.
"Słowa symbole, egoizm zgubi
A czas zabije każdego z nas"
Arkona - "Imperium" - "Skrajna nienawiść egoistycznej egzystencji"
Odpowiedz
← Nowości

Wiedźmin – Keaton, Mikkelsen czy Hamill... A do tego postać przypominająca Gauntera o'Dima - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...