Dżungla

3 minuty czytania

okładka, dżungla

Do sięgnięcia po "Dżunglę" nie trzeba było mnie długo zachęcać. Moją ciekawość rozbudziła informacja, jakoby fanom Philipa K. Dicka, jednego z moich ulubionych pisarzy, książka miała zdecydowanie przypaść do gustu. Przeczytawszy skrócony opis powieści z tylnej okładki, stwierdziłem, iż z chęcią dam jej szansę. Dodatkowo pozytywnie podszedłem do faktu, że jest to debiut pana Dariusza Sypenia – dawno nie miałem okazji zapoznać się z kimś nowym na polskiej scenie fantastycznej, a wiele recenzji redakcyjnych kolegów wskazywało, iż powstaje coraz więcej ciekawych dzieł tej dziedziny na naszym rynku.

Akcja powieści rozgrywa się w XXIII wieku. Ludziom udało się skolonizować Marsa, jednak życie na czerwonej planecie dalekie jest od idealnego. Terraformacja udała się jedynie częściowo, a większość ludzi żyje w poczuciu całkowitej beznadziei. Sprawę pogorszyło pojawienie się tytułowej dżungli – roślinopodobnego tworu, niszczącego wszelką elektronikę oraz każdego, kto do niego wkroczy. Rozrastające się zjawisko spowodowało nałożenie na czwartą planetę od Słońca kwarantanny, z powodu której nikt nie może wrócić na Ziemię. Na naszej macierzy jednakże również nie dzieje się za dobrze – kolejne wojny sieją niesamowite spustoszenie. W takich okolicznościach poznajemy dwójkę obcych sobie kolonistów – Daniela, mnemotyka odtwarzającego ludziom wspomnienia za pomocą pozytywek, oraz naukowca – Franceskę.

Już po kilkudziesięciu stronach wiedziałem, skąd notka na okładce o Philipie K. Dicku. Inspiracje zmarłym pisarzem science fiction są aż nadto widoczne w początkowych fragmentach "Dżungli", a szczególnie "Trzema stygmatami Palmera Eldritcha". Kreacja marsjańskiej rzeczywistości jest bardzo podobna. W obu powieściach klimat otaczającego marazmu oraz nieudanej terraformacji są aż nazbyt namacalne. W dziele Dicka ludzie odurzają się narkotykami Can-D czy Chew-Z, tu zażywają maź. Tam ucieczkę od ponurej codzienności stanowią miniaturowe zestawy lalek Pat, tutaj używa się pozytywek do intensyfikowania wspomnień czy zwraca się ku różnorodnym kultom religijnym. Oczywiście nie piszę tego wszystkiego, żeby wskazać jakieś błędy autora "Dżungli". Wręcz przeciwnie – uważam, że wziął na warsztat najciekawsze pomysły, przerobił je na swoje i wyszło mu to doskonale, bo w powieść jest łatwo wsiąknąć. Zresztą z biegiem akcji książka rozwija się inaczej niż ta amerykańskiego pisarza, stawiając na rozwój autorskich pomysłów.

dżungla

Niestety miałem wrażenie, że wtedy też powieść zaczęła mnie przyciągać do siebie z nieco mniejszą siłą. Wszelkie intrygi dotyczą oczywiście tego, czym jest dżungla. Czy stworzyli ją dawni mieszkańcy Marsa? Człowiek? A może sama planeta broni się przed zasiedlaniem? Gdy nadeszło rozwiązanie tajemnicy, pozostawiony zostałem z pewnym uczuciem niedosytu. Prawdopodobnie spowodowane jest to tym, że autor odkrył wszystkie karty i okazały się one mniej interesujące od koncepcji pozostawienia niektórych rzeczy niedopowiedzianych. Takim odczuciom winni są też sami bohaterowie – początkowo bardziej podobał mi się wątek Daniela. Problem w tym, że z czasem wydało mi się, iż facet nie zajmuje się niczym innym, jak hodowlą kozokrów i dbaniem o rośliny, a ważnych informacji na temat świata przedstawionego dowiaduje się przypadkiem – co więcej nic z tą wiedzą nie robi. Fragmenty poświęcone Francesce są w porządku, aczkolwiek czasem wydawało mi się, jakby pan Sypeń zanadto unikał rozwijania członu "science" na rzecz "fiction" i w związku z tym ucierpiały naprawdę ciekawe koncepcje.

Podobała mi się bardzo sama idea kolonizacji Marsa – próba przeniesienia ziemskiej cywilizacji na nieprzyjazną planetę zakończyła się fiaskiem, w związku z tym społeczeństwo musiało ewoluować... bądź deewoluować. Niezadowolonym ludziom łatwiej wmówić potrzebę zmian, rewolucji czy wojny. Sztuczny, mający pomóc w rozwoju podział na zony zakończył się sporymi napięciami na ich granicach i umacnianiem władzy możnowładców w poszczególnych strefach. Marsjańska rzeczywistość wykreowała także nowe religie, lepiej przystosowane do tragicznych warunków. Mam wrażenie, że właśnie te części powieści są najciekawsze. Nawet nie sama koncepcja dżungli, a poruszenie, jakie wywołała wśród ludności.

W dobie projektu Mars One, mającego stworzyć małą kolonię na Marsie, "Dżungla" jest bardzo na czasie. Sięgając po koncepcje powstałe kilkadziesiąt lat temu, rozwija je i kreuje własną wizję życia w kosmosie. Jeżeli lubicie powieści science fiction, rozgrywające się w obcych światach, książka ta z pewnością przypadnie wam do gustu. Jeśli podobały wam się dzieła Philipa K. Dicka – również się nie zawiedziecie. Nie jest to debiut idealny, ale to zdecydowanie mocny akcent na polskim rynku fantastycznym. Polecam!

Dziękujemy wydawnictwu Czwarta Strona za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
7 Średnia z 5 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...