Poza Cieniem

3 minuty czytania

poza cieniem

Paczkę od wydawnictwa otwierałem z ambiwalentnymi uczuciami. Z jednej strony ulga i błogie przeświadczenie, że to przecież ostatnia część. Z drugiej przerażenie i zniechęcenie, bo po raz trzeci trzeba przechodzić przez to samo. Słowo redaktorskie jednak nie dym, a recenzje należy pisać rzetelnie, od początku cyklu, aż do końca. Choćby była to seria z nieśmiertelnym bohaterem mordującym bogów w roli głównej.

„Poza Cieniem” wieńczy trylogię, toteż naturalnym jest, iż następuje tutaj rozwiązanie wszystkich wątków. Co niespotykane, autor dokonał tego w całkiem interesujący sposób, sprawiając nawet, że udało mi się zapamiętać i odróżnić każdego z bohaterów! Czyli – nadał im krztynę osobowości, a ich historie nie przedstawiają się tak samo oraz są w miarę rozbudowane, występują również związki przyczynowo-skutkowe. Dobre i to.

Kylar Stern, Durzo Blint, Vi, Dorian, Jenine, Logan Gyre i wielu innych – „Poza Cieniem” właściwie nie zostawia niedomkniętych historii, wszyscy kończą w taki bądź inny sposób, o losach wszystkich możemy się dowiedzieć. Jeżeli zżyliśmy się z którymś z herosów albo po prostu podoba nam się trylogia Brenta Weeksa, zakup ostatniej części należy rozpatrywać w kategorii obowiązku. To wciąż niemalże identyczny produkt, z jedną tylko różnicą. Jest lepszy od poprzednich.

Największy autorski mankament, którego pokonać się nie udało, to naiwność i niedojrzałość pisarska. Chociaż nastąpiły poważne zmiany – wyeliminowano bezsensowne epatowanie brutalnością, poprawiono jakość scen erotycznych – wciąż wszystko w świecie Kylara Sterna wydaje się prościutkie i przewidywalne. Przybywamy po wielu latach do rodzinnego kraju, ledwie uwolnionego spod tyrańskich rządów naszego brata? Co tam, królowa kocha nas od dziesięcioleci, a w kulminacyjnym momencie rozwalimy celę i pogonimy jej niedoszłego małżonka. poza cieniem Wrogowie wciągają nas w pułapkę? Na szczęście mamy w szeregach bohaterską siepaczkę, która wszystko dostrzeże i ledwo-ledwo, ale jednak uratuje nas od klęski. Okrutny Król-Bóg zmierza, aby wypełnić mroczne powinności? Jednakże zrezygnuje za pięć dwunasta, a przekona go dawno niewidziany przyjaciel. I tak dalej, i tak dalej… Podobne rzeczy mogą imponować trzynasto-, czternastolatkowi, aczkolwiek książek tych nie można raczej polecić młodszym czytelnikom, bo dwie pierwsze części naszpikowane są bezsensownym, głupkowatym okrucieństwem. Troszeczkę nie widać grupy docelowej.

„Poza Cieniem”, tak jak i inne części, czyta się bardzo płynnie – wpływ na to ma już wspomniana spora przewidywalność, a także konstrukcja rozdziałów. Stron jest około sześciuset, rozdziałów dziewięćdziesiąt dziewięć, więc nietrudno obliczyć, że na jeden przypada niewiele ponad sześć stron. Podobny zabieg z powodzeniem stosuje chociażby Dan Brown, toteż pan Weeks stara się czerpać od najpopularniejszych.

Styl pisarski nieco się poprawił. Rozbudowano opisy, najważniejszych zdarzeń nie zbywa się kilkoma zdaniami, cały świat przedstawiany jest w rozsądniejszy sposób, nie zarzuca się nas toną informacji i setką nazwisk na dwie strony. Rzecz oczywista, wciąż nie jest to majstersztyk, niemniej progres staje się bardzo widoczny.

Niestety pomysł na „Poza Cieniem” jest taki sam, jak poprzedniej części. Gromadzi się wszystkie wątki, których wielka kumulacja następuje na ostatnich stronach podczas równie wielkiej bitwy, od której zależeć będą dalsze losy świata. Powtórzenie dwa razy tego samego konceptu w trylogii to prosta droga do zanudzenia czytelnika.

poza cieniem

Cóż się rozpisywać? Stwierdziłem już niegdyś, że gdyby zestawić dwie z pozycji „Trylogii Anioła Nocy”, większość odbiorców zapewne nawet by się nie zorientowała, iż to dwie oddzielne części. Owa zasada tyczy się również „Poza Cieniem”, z drobnymi wyjątkami, o których wspomniałem w powyższych akapitach. Lektury nie traktuje się już jako zła koniecznego, które dokończyć trzeba, bo książek niedoczytanych się nie zostawia. Autor chyba pospieszył się z wydaniem pierwszego tomu – może gdyby zaczął od poziomu „Poza Cieniem” i sukcesywnie się rozwijał, wyszłoby coś wartościowego? A tak mamy tylko "Trylogię Anioła Nocy".

Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
6.5
Ocena użytkowników
7.33 Średnia z 3 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...