Noc świetlików

4 minuty czytania

okładka, noc świetlików

„Noc świetlików” to literacki debiut Elżbiety Rodzeń. Polska pisarka postanowiła w głównej roli obsadzić pacjentkę wielu zakładów psychiatrycznych, która próbuje zagłodzić się na śmierć. Czy uda się jej wyjść na prostą, a przy okazji poznać prawdę na temat swojego pochodzenia?

Paulina właściwie oczekuje na koniec. Silne leki i kolejne terapie nie przynoszą rezultatów, przez co dziewczyna, której nikt nie jest w stanie zmusić do jedzenia, oczekuje najgorszego. Gdy okazuje się, że ma trafić na oddział zamknięty, próbuje wykrzesać z siebie resztki oporu, jednak nawet najbliżsi zgodzili się na ten krok, po którym ślad po danej osobie znika. Wybawieniem okazuje się jeden z pielęgniarzy, Błażej, oczarowany urodą dziewczyny i widzący w niej jakiś potencjał. Chłopak namawia Paulinę do ucieczki, w wyniku czego finguje jej śmierć i sprowadza ją do domu elfów, który dzieli ze swoimi dwoma braćmi. Wkrótce dziewczyna okazuje nieprzeciętne moce, przez co jej sytuacja jeszcze mocniej się komplikuje.

Z początku spodziewałem się książki stawiającej przede wszystkim na rozgrywającą się w umyśle walkę z własnymi ograniczeniami. Nie umieszczamy przecież akcji powieści na oddziale psychiatrycznym tylko po to, aby dosłownie pokazać, że nasza główna postać ma swoje własne problemy. Chociaż Elżbieta Rodzeń jest terapeutką, to ten początek powieści mocno rozczarowuje. Narratorem jest więcej niż jedna osoba, przy czym fragmenty mające być zapisem toku myślowego Pauliny zupełnie nie pasują mi do przemyśleń osoby będącej na skraju wyczerpania. Autorka podeszła do tematu bardzo minimalistycznie, serwując oklepane farmazony i próbując nas „kupić” wymuszaną na siłę sympatią do kogoś, kto właściwie bez sensowniejszego uzasadnienia zgadza się na plan ucieczki, potem zaś drży jak osika na każdym etapie jego realizacji.

Nie lepiej wypadają fragmenty z punktu widzenia mężczyzny. Wszystko to jest zbyt górnolotne w słowach i straszliwie naiwne w formie. Jednocześnie zabrakło mi jakiegoś zróżnicowania, dającego poczucie przebywania w głowie kogoś zupełnie odmiennego od pacjenta zakładu psychiatrycznego. Elżbieta Rodzeń miała w tym elemencie dobry pomysł, jednak szybko okazuje się, że większa część narracji przypadła Paulinie, zaś reszta została dodana trochę na siłę i właściwie potwierdza słowa dziewczyny, nie pozwalając tym samym na dogłębniejsze ukazanie emocji czy motywacji drugiej osoby.

Z czasem jednak „Noc świetlików” zyskuje, przez co książkę czyta się z każdą stroną lepiej. Połączenie anoreksji i elfów może dziwić, jednak autorka od samego początku czerpie pełnymi garściami z już sprawdzonych pomysłów. Mamy miłość do kogoś, kto z początku nie sprawia najlepszego wrażenia, jest zły brat, drżący o swą władzę król, czytanie w myślach, dzielenie się energią oraz leczenie za pomocą magii i ziół – słowem wszystko, czego spodziewamy się po romansie z dodatkiem fantastyki. Chociaż ten pierwszy element, czyli miłosne uniesienia, na stronach książki razi swoją dziecinnością oraz powierzchownością, o tyle całej reszcie Elżbieta Rodzeń poświęca całkiem sporo uwagi, co zaliczam na plus. Co prawda rozbudowane opisy leczenia złamań mogą niektórych znużyć, jednak mimo wszystko były to linijki tekstu ciekawe i pokazujące zarazem spore zaangażowanie autorki w zbadanie danej tematyki.

Być może zabrakło jej tym samym czasu na dopieszczenie tak głównych, jak i drugoplanowych postaci. Paulina to typowa nastolatka, która zakochuje się bardzo szybko w jednym z trzech równie nijakich, jak i mdłych braci. O ile dziewczyna posiada w sobie jakąś iskrę osobowości, o tyle mężczyźni są oczywiście silni, mądrzy oraz przystojni. O postaciach drugiego planu nie mogę zbyt wiele napisać, bowiem pojawiają się epizodycznie i nie pełnią żadnej ważnej roli. Ot, taki dodatek, by któryś z recenzentów nie napisał, że główni bohaterowie gotują się wciąż we własnym sosie.

noc świetlików

Spodobała mi się dynamika powieści. Autorka raptem dwa razy pokusiła się o pewien przeskok czasowy. Tym samym udowodniła, że nie potrzebuje sztucznego przyspieszania akcji, aby zatrzymać uwagę czytelnika na dłużej. Jedynie samo zakończenie okazało się zbyt rozciągnięte, zaś gdy dodać jego oczywistość, dojdziemy do wniosku, że „Noc świetlików” to książka kierowana przede wszystkim do młodzieży i mająca swój terapeutyczny wydźwięk.

Kwestia wydania książki także nie umknęła mojej uwadze, pozostawiając całkiem miłe wspomnienia. Okładka z atrakcyjną dziewczyną od razu rzuca się w oczy i zachęca do przeczytania, chociaż dopiero po chwili dostrzegamy także drugie oblicze, mające symbolizować elfią naturę głównej bohaterki. Opis wydawcy, czego możemy się spodziewać, sugeruje niezwykłą historię i w sumie spełnia swoją promocyjną rolę. W samym tekście nie znalazłem niczego, co mogłoby zburzyć pozytywne wrażenie. Rozdziały są czytelnie oznaczone, do tego panujący tu minimalizm sprawił, iż te 432 strony zostały po brzegi wypełnione literkami. Nie przypadł mi do gustu fragment widniejący na tylnej części wkładki. Być może wydawca chciał nim nieco zszokować i wzbudzić zainteresowanie odbiorcy, jednak te parę – wyrwanych z kontekstu – linijek skierowanych do przyszłego nabywcy, nie pasuje zupełnie do niczego.

Podsumowując, „Noc świetlików” to dość sztampowa powieść pełna sprawdzonych schematów i jednowymiarowych postaci. Kuleje przede wszystkim początek oraz dość jednorodna narracja, jak też rozlazłe zakończenie oraz nadmierna ekspresja niektórych scen. Z drugiej strony, książka posiada swój walor edukacyjny i pokazuje przezwyciężanie własnych słabości, w wyniku czego nagrodą będzie zaakceptowanie samego siebie oraz... miłość. Całość udało mi się ukończyć w jeden wieczór i choć nie pozostawi po sobie jakichś głębszych przemyśleń, to jednak debiut literacki można ogólnie uznać za udany, zaś kusząca okładka i rozsądna cena powinny zadbać o dobre wyniki sprzedaży.

Dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
7.5 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...