Wrażenia z Beta-Testów

18 minut czytania

aion

Courun

Decyzja o przekształceniu dotychczasowego płatnego modelu stałego abonamentu na rzecz systemu Free-To-Play zwykle jest przyjmowana z chłodnym entuzjazmem, rodzącym zarazem pytanie – czy i tym razem owa "darmowość" wiązać się będzie z ograniczeniami? Przykład "Dungeons&Dragons Online" czy "Age of Conan" pokazał, że do prawdziwej zabawy musimy tak naprawdę wykupić dodatkowe rasy, klasy czy całe obszary. "Aion" pragnie zerwać z tą tradycją i oferuje świat, który przemierzać może bez ograniczeń każdy. Czy jest to gra dla mnie? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, postanowiłem wziąć udział w beta-testach.

krag

Bioware i Blizzard przyzwyczaili mnie już do ściągania po 20 GB plików, zanim w końcu będę mógł wyłączyć mózg i siedzieć godzinami jak warzywo, zabijając świnie w Durotar czy nabijając punkty dla Ciemnej Strony Mocy. W przypadku "Aiona" było o tyle dobrze, że sama gra waży o wiele mniej, a co więcej, prędkość downloadu (przynajmniej w moim przypadku) była podwojona w stosunku do możliwości mojego łącza, co mile mnie zaskoczyło. Gdy już wszystko było dopięte na ostatni guzik, wliczając w to pełen dzbanek kawy, odpaliłem grę.

Courun

Instalacja nie jest żadnym novum – pobieramy niezbędne pliki, które nazywane są aktualizacją do dość skromnego objętościowo klienta gry. Potem pozostaje stworzenie swojego konta i możemy próbować logowania do gry. Już na tym etapie natrafiamy na całkiem gustowny ekran powitalny, który tylko sprawia wrażenie animowanego. Towarzyszy nam muzyka przypominająca chór anielski, jednak szybko nauczycie się przyciszać dźwięk na tym etapie zabawy, bowiem dźwięki te przy którymś kolejnym razie męczą straszliwie. Twórcy zadbali zatem, abyśmy nauczyli się szybko wpisywać swój login oraz hasło.

aion

krag

Podczas logowania usłyszałem, jak bardzo muzyka w tle gwałci moje uszy. Wiem, iż nie powinienem oczekiwać ścieżki dźwiękowej jak w "World of Warcraft" czy "The Old Republic", ale na miłość boską, Behemoth przy tym to jak kołysanka. Czym prędzej wyciszyłem głośniki.

Courun

Wybór serwera ma na tyle duże znaczenie, iż w jego ramach możemy stworzyć postacie tylko tej samej rasy. Skoro o nich mowa – w grze możemy wcielić się w przedstawiciela Elyos oraz Asmodiana. W dużym uproszczeniu można przyjąć, że ci pierwsi to coś na wzór aniołów, a więc pozostali to ich diabelskie przeciwieństwo. Obie nacje pozostają w stanie wojny, tak więc wybór ten będzie determinował praktycznie całą rozgrywkę, gdyż zmiana frakcji nie jest możliwa.

Okno tworzenia postaci zdecydowanie spodoba się każdemu, kto ceni sobie duże możliwości ustalania wyglądu swojej postaci. Można oczywiście skorzystać z gotowych twarzy czy określić budowę ciała, ale zabawa suwakami daje najwięcej frajdy i sprawia, że nasz heros czy heroina będzie się wyróżniać w tłumie. Opcje te nie wyczerpują się jedynie na sylwetce, ale pozwalają na wybór jednej z ponad 40 (!) fryzur czy też osobiście ustalać kolor oczu z palety. Bogactwo to jednak wydaje się momentami złudne, bowiem z lupą szukać różnic pomiędzy niektórymi fryzurami. Nic nie stoi na przeszkodzie, by stworzyć Asmodiana o białej skórze, która pasowałaby raczej do przedstawiciela wrogiej frakcji. Dużym zaskoczeniem było określanie sylwetki naszej postaci – poza standardowymi opcjami, możemy pokusić się o dość zakręcony wygląd, który mnie osobiście kojarzył się z wróżkami. Trzeba pamiętać, że "Aion" to gra o koreańskim rodowodzie, dlatego mocne mangowe korzenie nie powinny dziwić.

aion, beta-testy

Po wyborze stroju i imienia przenosimy się do ekranu wyboru profesji. W grze pozornie jest ich cztery. Owa "pozorność" to możliwość wyboru jednej z dwóch ścieżek rozwoju dla każdej klasy, przez co liczba dostępnych opcji zostaje podwojona, dając całkiem przyzwoity jak na MMO wynik. Wybierać trzeba uważnie, bowiem tak samo, jak przy określaniu rasy, nie możemy potem zmienić swojej profesji. Także wybór jednej z dwóch ścieżek rozwoju, który następuje już na 9 poziomie doświadczenia, jest nieodwracalny.

Dostępne klasy odpowiadają archetypowemu magowi, wojownikowi i złodziejowi. W świecie MMO jest to jednak podział na profesje główne i wspomagające. Niestety, w "Aionie" zastosowanie każdej z klas zostało odgórnie przypisane do pełnienia określonej roli w drużynie, przez co trudniej jej radzić sobie w pojedynkę. Taki wojownik zadaje duże obrażenia, jednak z ran ciężko mu się wykurować, podczas gdy Kleryk potrafi się uleczyć, ale mija sporo czasu nim w końcu uda mu się powalić silniejszych przeciwników. Twórcy gry w ten sposób nie tyle zmuszają nas do pracy w drużynach, co wprowadzają niebezpieczną nierównowagę profesji. Oczywiście, Kleryk może wybrać ścieżkę Chantera i skupić się także na zadawaniu obrażeń, ale to wciąż za mało, by mówić o sensownym balansie.

krag

Jak zawsze przy grach MMORPG, mam ten problem (podobnie jak i duża część graczy), że nad samym stworzeniem postaci spędzam masę czasu, bo musi być "odpicowana", a nick unikatowy. NCSoft w tej kwestii postarał się, za co niewątpliwie należą im się ukłony, bo możliwości modyfikacji naszej postaci jest po prostu cholernie dużo. Począwszy od wzrostu, poprzez kształt nosa, długość uszu czy nawet grubość ud, na kolorze skóry, który notabene wybieramy korzystając z miksera kolorów, jak w windowsowym Paintcie, kończąc. Pora się zalogować!

aion,aion aion free to play

Taramelion

Po uruchomieniu gry ukazał się moim oczom, a w sumie naszym oczom, ekran logowania, który zwrócił uwagę nawet mojej towarzyszki żony. Znaczy się "coś ładnego pojawiło się na ekranie". Zacząłem podejrzewać więc, że sama gra także jakoś ją skusi, choć tylko po to, aby podglądać mnie przez ramię. Ale do rzeczy: pierwsza sprawa to wybór serwera, co nie było zbyt wielką kwestią do rozpatrzenia, ponieważ do wyboru był oczywiście tylko jeden. Następną sprawą był wybór rasy: Asmodanie czy Elyosianie? Nie mając żadnych preferencji, zasugerowałem się wyborem Couruna i miałem nadzieję, że go spotkam w grze, więc wybrałem tę bardziej "drowią" rasę. Samo tworzenie postaci to bardzo żmudna praca, ponieważ w kreatorze postaci opcji jest mnóstwo. Niektóre elementy nie wzbudziły mojej sympatii, bo według mnie nie pasują do klimatu fantasy. Przykład? Fryzura "afro". Gdy skończyłem już kreować postać, miałem wrażenie, że teraz będę musiał zaprojektować dom i wysłać Sima do pracy. "Aion" w każdym razie to zupełnie inna bajka niż "Lineage II", gdzie jest do wyboru po cztery fryzury i cztery twarze, jeśli dobrze pamiętam...

Postać stworzona, więc można się zabrać za dalsze sprawy. Jednak przed grą trzeba jeszcze ustalić PIN. Nie ma zbyt łatwo: login, hasło, PIN i odcisk płaskostopia. Tak, aby utrudnić jak najmocniej nieautoryzowany dostęp do postaci. Po zalogowaniu pokazały się piękne krajobrazy, zajączki, motylki i inne podobne bajerki, jak to zwykle bywa na pierwszych poziomach. Po chwili dostałem pierwszy quest: "Znajdź gościa, który jest 20 metrów przed tobą." Łatwa kasa pomyślałem i się nie pomyliłem. Dalej standardowo: "Zabij króliczki, przynieś mlecze, zanieś ukochanej list". Taką historię czytałem już nie raz i niczym mnie ona nie zaskoczyła. Biegać sobie mogę w tę i nazad. Backtracking daje się we znaki. Muzyka jest bardzo przyjemna, jednak musiałem ją wyłączyć, gdyż zaczęła mnie bardzo szybko irytować.

Courun

Pierwsze chwile w świecie gry potrafią oczarować. Grafika stoi na wysokim poziomie, raz po raz racząc nas ładnymi widokami i starannie wykonanymi modelami postaci, wliczając do tego grona, rzecz jasna, także i naszego herosa. W zależności od wybranej rasy lądujemy w innym miejscu Atrei (to nazwa całego świata gry), jednak nie ma schematycznego podziału na krainy typowo anielskie czy te kojarzące się z lawą. Dzięki temu zabiegowi nie mamy wrażenia, że coś nas omija – oba światy mogą żyć kompletnie niezależnie od siebie, stanowiąc coś na wzór samowystarczalnych państw.

Nie sposób nie wspomnieć o przepięknych pancerzach postaci czy elemencie, który wyróżnia "Aion" na tle innych tego typu gier – mowa oczywiście o skrzydłach. Te ostatnie pozwalają nam latać tuż po tym, jak zyskamy promocję na Daevę. Świat oglądany z góry w niczym nie traci na swojej ostrości, zaś towarzyszące fabule filmiki, chociaż krótkie, wykonane są na przyzwoitym poziomie.

aion, beta-testy

krag

Gdy moim oczom ukazał się przepiękny świat, byłem zdumiony. Grafika naprawdę bardzo ładnie się prezentuje, a dbałość o detale postaci jest olbrzymia. Nie dałem się jednakże temu zwieść, bowiem dla mnie, jako gracza, który część swojego życia spędził w wirtualnym świecie, zabijając "złych kolesi" i przeszukując ich ścierwa w poszukiwaniu epickich przedmiotów, najbardziej liczy się funkcjonalność interfejsu oraz możliwość dostosowania go do własnej wygody tak, aby PvE i PvP było przyjemnością, a nie masochizmem. W tej kwestii również nie można zarzucić niczego NCSoftowi, bo dał do dyspozycji graczom bardzo przejrzysty interfejs, bez zbędnych dodatków, a jeżeli już coś nas drażni, to możemy się tego pozbyć, grzebiąc w opcjach. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że wyglądało to o wiele lepiej niż wykonanie Bioware w "The Old Republic". Bindy ustawione – można zacząć robić questy...

Courun

Skoro już wywołałem kwestię wykonywania zadań, to przejdę teraz do tego elementu. Gdybym chciał go podsumować możliwie najprościej, to powiedziałbym, że zadania w "Aionie" są nie tylko schematyczne do bólu, ale także niesamowicie męczące i często przynoszące rozczarowanie średnio przydatnymi nagrodami. Zarzuty rozpoczynają się już na samym początku, gdy szybko odkrywamy wyeksploatowany całkowicie schemat "idź, zabij x potworków danego typu" lub też "zabij x potworków i przynieś z nich x rogów". Fani ambitniejszych wyzwań zdecydowanie powinni się od "Aiona" trzymać z daleka, bowiem z kolejnymi obszarami i poziomami poprawy nie ma żadnej. Fabuła, zakładająca walkę obu stronnictw o przetrwanie, to raptem parę filmików na obszarze Otchłani (Abyss), podczas gdy cała reszta zleceń polega na masowym wybijaniu i tak odradzających się z czasem przeciwników. Co gorsza, część z tych misji najzwyczajniej w świecie można ominąć i nie czuć tęsknoty za jakimiś fabularnymi wydarzeniami, bowiem te najważniejsze powiązane są nie z naszym postępem w questowaniu, lecz ze zdobytym poziomem doświadczenia.

aion, beta-testy

Zadania poboczne to od wieków sprawdzony system zdobywania ciekawych przedmiotów, wzmacniania postaci i zarabiania pieniędzy. Tu także nie liczmy na żadną odkrywczość, jednak dochodzi jeszcze jeden problem. Ciężko jest zabrać dwa lub więcej zadania na tym samym obszarze, bowiem często musimy się wrócić do NPC'a po nagrodę, by zdobyć kolejny quest dosłownie obok miejsca, w którym wykonaliśmy poprzedni. Rodzi to sytuacje, kiedy po tym samym obszarze biegamy i po 50 razy za zadaniami, które sensownie byłoby wpierw zdobyć, a potem sukcesywnie wykonywać. Z jednej strony szybciej rozwijamy postać, bowiem wciąż jest z kim walczyć, z drugiej zaś takie zmuszanie do grindowania i potem przedzierania się przez stos potworków, które z czasem w pojedynkę nie mają szans nas zabić, bywa naprawdę męczące. Gdy dodać do tego fakt, że obszary są naprawdę duże i zwykle istnieje tylko jedna właściwa droga, to okazuje się, że "Aion" ponosi na tym polu porażkę i stanowi niemiłe zaskoczenie dla tych, którzy przyzwyczaili się do nowoczesnych gier MMO z otwartym światem.

Nie najlepiej udał im się także system pokazywania zadań na mapie. O ile na tej głównej możemy się jeszcze czegoś dopatrzeć, to podręczny kompas czy mapa pomocnicza to jedno wielkie nieporozumienie i powód do narzekań. Wszystko wydaje się być blisko, ale dopiero rzut oka na mapę główną zdradza nam, że jeszcze daleka droga przed nami. Do tego dochodzi zaznaczanie obszaru zadań na niebiesko. Kolor ten strasznie zlewa się z samą mapą i nie ma opcji jego zmiany. Czasami wręcz wprowadza nas w błąd, bowiem dani przeciwnicy znajdują się poza pokazanym obszarem poszukiwań. Tym samym mapa w "Aionie" jest tylko odrobinę lepsza od tego, co pokazano w "Lord of the Rings Online". W tym pojedynku faktycznie NCsoft było bliskie pokonania "mistrza".

aion, beta-testy

krag

Początkowo obawiałem się, iż "Aion" będzie kolejną grą z cyklu: "Farm do usranej śmierci, żeby osiągnąć maksymalny poziom". A tu psikus! Zadań jest naprawdę sporo i głównie na nich opieramy zdobywanie doświadczenia. Wszystko pięknie, ładnie, ale.... no tak, zawsze jest jakieś "ale". Quest Tracking jest po prostu do chrzanu, kompletnie nieczytelny, zaś mapa beznadziejna. Gdyby tego było mało, większość zadań, jakie przyjdzie nam wykonać, to: "Zbierz 10 rogów", "Zabij 10 potworów". Wydawało mi się to znośne, ale na dłuższą metę, jest niezwykle męczące i w efekcie odepchnęło mnie od dalszego expienia. Zanim jednakże porzuciłem przygodę z tym tytułem, przyjrzałem się jeszcze kilku rzeczom.

Lionel

Niezwykle pomocnym dinksem jest encyklopedia, która zawiera informacje dotyczące konkretnego przedmiotu, obiektu czy potwora, przez co można szybko zrozumieć cel zadania, gdy nie uważało się przy przyjmowaniu zlecenia. Staje się ona tym bardziej pomocna, gdyż nie zawsze automatyczne wskazywanie na mapie docelowego obszaru działa poprawnie.

aion, beta-testy

Courun

Jaki jest zatem świat gry? Poza swoim urokiem budowanym przez dobrą grafikę, jednak odrobinę zbyt pusty. Dwa najważniejsze miasta przypominają ogromne betonowe pola, których rozmiar poraża na równi z panującą pustką. Brakuje większej ilości zwykłych mieszkańców, przechadzających się ulicami. W plenerze dominuje system jednej wioski co kawałek, przedzielanej obszarami do eksploracji. Twórcy zaprojektowali także maleńkie obozy, zwykle zamieszkałe przez myśliwych, jednak zdarza się, że dosłownie pół metra dalej przechodzi sobie jakiś potworek, który udaje, że nas nie widzi. Znajduje się jednak na innym obszarze i skrypt dba o to, by nie przedarł się do obozu. Co to dla nas oznacza? Możliwość ucieczki przed przeciwnikami, co stanowi kolejny minus gry. Jak to możliwe, że próba uniknięcia walki jest wadą?

Otóż chodzi o to, że w dużej mierze można zwiedzać każdy obszar z żyłką godną sapera. Umiejętne lawirowanie między z reguły dość ślamazarnymi przeciwnikami to niekiedy wbrew pozorom najszybszy sposób minięcia danego obszaru bez ryzyka, że mając 20 poziom będziemy musieli walczyć z wrogo nastawionym pająkiem na 11 levelu. Jaki jest więc sens takiego rozmieszczenia przeciwników, by z pozoru zmuszać nas do walki z nimi, a z drugiej umożliwiając ominięcie niebezpieczeństwa? Czasem nie da się jednak uniknąć walki, zwłaszcza w ciasnych podziemnych korytarzach, więc mam wrażenie, że twórcom zabrakło w tym elemencie konsekwencji.

aion, beta-testy

krag

Lokacje, które przyjdzie nam zwiedzać, pomimo swego ogromu, wydają się strasznie puste, a w dodatku spędzamy w każdej z nich stosunkowo mało czasu. W żaden sposób nie czujemy odrębności danego regionu od drugiego, no chyba że liczyć ukształtowanie terenu czy potwory. Niestety, w jednej kwestii "Aion" przypomina mi nieszczęsną "Tibię". Już na samym początku rozgrywki mamy po kilkadziesiąt tysięcy sztuk złota, co jest niedorzeczne. Nie chcę nawet myśleć, do jakich ilości dochodzimy na maksymalnym poziomie.

Zaraz! A co ze stolicami? Te są niezwykle monumentalne i naprawdę cieszą oko. Można nawet na ich tle zrobić sobie fotkę i pochwalić się znajomym swoim weekendowym wypadem. Jednakże spędzanie w nich czasu na dłuższą metę nie jest zbyt dobrą perspektywą. Lagi jak z kosmosu doprowadziły mnie do wypalenia kilku papierosów więcej niż zwykle i zmusiły do kapitulacji z miasta.

aion, beta-testy

Lionel

Największym zarzutem przeciwko "Aionowi" jest niewykorzystany potencjał lokacji. Są one przepiękne, lecz spędzamy w nich zaledwie kilkanaście minut, wykonując dosłownie parę misji, i dalej biegniemy przed siebie. Nie dane jest nam nacieszyć się dłużej ciekawym otoczeniem, bo trzeba iść przed siebie, by pomagać kolejnym NPC, a samo zabijanie potworów nie jest zbyt pociągające. Duże zastrzeżenie mam do stolic obu frakcji. Są one przeogromne, a wręcz monumentalne. Chociaż autorzy wprowadzili dość ubogi system teleportów, to nie zmienia to faktu, że przemierzanie miasta trwa strasznie długo. Ponadto są one gdzieniegdzie puste, gdyż gracze skupiają się głównie w dzielnicy rzemieślniczej lub handlowej, omijając szerokim łukiem miejską bibliotekę czy doki. Nawet NPC nie zapełniają wolnej przestrzeni, co daje efekt "zaułków widmo".

Kolejnym problemem jest sam fakt podróżowania. Bo skoro już jesteśmy tak uzależnieni od stolicy, to zapewne transport do niej powinien być dość łatwy i przystępny. Wręcz przeciwnie! Do metropolii można dostać się z największej osady w poszczególnych obszarach, co wydłuża podróże. Denerwuje również brak połączenia pomiędzy pomniejszymi bazami. By dostać się z osady wędrownych kupców do strażnicy na drugim końcu mapy, musiałem zapłacić za lot do centralnego ośrodka obszaru, a potem znów zakupić lot do owej strażnicy. Strasznie niewygodne.

aion, beta-testy

Wielką zaletą tytułu jest jego dynamika. Powiązania niektórych zdolności i szeroka gama animacji nadaje dynamizmu walce, przez co nie skupiałem się bardzo na pasku zdolności, by sprawdzać, czy mogę użyć konkretnej zdolności, lecz na swojej postaci, podziwiając zwinne ruchy mojej seksownej gladiatorki, chociaż mój gust w stosunku do kobiet jest uznawany za dość odmienny. Niestety, czasami zdolności się blokowały, przez co moja postać kilkukrotnie głupio poległa.

Nie zadowolił mnie jednak fakt powtarzalności monstrów. Na obu stronach Atreii występują prawie te same istoty, odróżniające się wyłącznie przydomkiem, pomimo tak odmiennego środowiska. Tak więc moje oczekiwania nowych przeciwników były tak duże, że gdy ujrzałem wielkie czerwono-pomarańczowe ptaszyska zwane Pecku, aż lekko podskoczyłem z wrażenia. Wraz z rozwojem postaci coraz bardziej nabierałem przekonania, że "Aion" został stworzony głównie do trybu PvP, co nie cieszy mnie aż tak bardzo, bo chociaż walka z graczami jest ciekawa, to na dłuższą metę nie przykuwa mojej uwagi.

Taramelion

Nikt nie zarzuci autorom brzydkiej grafiki ani oprawy muzycznej... Jednak gra bardzo szybko mi się znudziła. Wykonując te same questy, na podobnych terenach, wracając do tych samych NPCów, którzy na dodatek wysyłają mnie coraz dalej... Do niczego mnie nie zachęcała. W dodatku nie miałem szans na żadnego mounta. Więc znudzony bieganiną poszedłem sprawdzić, jak drogi jest teleport. I rzeczywiście używanie "tp" to sprawa dalekiej przyszłości, ale zaraz obok znalazłem uprzejmego NPCa, co mi wynajął niedrogo transport, którym przefrunąłem w miejsce docelowe. Zapłaciłem z chęcią, a i tak choćbym się usilnie starał, na tym etapie gry nie mam na co wydać kasy. Kupiłem uzbrojenie, ale chwilę po tym z mobów zaczęły wypadać o wiele lepsze itemy. Dodatkowo kupiłem jeszcze jakieś udogodnienia do hitów (coś jak "soulshot" w "Lineage II") i to wszystko, na co mogłem wydać pieniądze.

aion, beta-testy

Courun

Walczyć trzeba o przetrwanie i kolejne poziomy doświadczenia, dlatego szybko zdobywamy oręż zniszczenia lub potrzebne czary i ruszamy w bój. Każda klasa posiada swojego trenera umiejętności. Te ostatnie ulepszane są co kilka poziomów postaci, zaś później możemy kupić ich ulepszone wersje. Pasków ze slotami jest na tyle dużo, że można je spokojnie podzielić na czary trwające pewien czas (czyli buffy) oraz na umiejętności typowo ofensywne. Od razu rzuca się w oczy dziwny mechanizm pokazywania mikstur. Po przypisaniu ich i zużyciu nadal widnieją na pasku w formie lekko przezroczystej, przez co mamy złudne wrażenie, że wciąż jakąś posiadamy. Po zużyciu mikstury znikają – takie wydaje się być najlogiczniejsze rozwiązanie.

Umiejętności mogą się łączyć w sekwencje, co wygląda widowiskowo i zwykle jest niezwykle skuteczne. Używamy zaklęcia i po chwili widzimy na ekranie migającą ikonkę, po kliknięciu której nasza postać kontynuuje serię ciosów. Przypomina to nieco konsolowe rozwiązanie, ale nie psuje dynamiki starć i wydaje się być logiczne. Szkoda tylko, że przy opisie tych aktywujących sekwencje czarów nie ma wzmianki o tym, które skille mogą serię ciosów przedłużyć.

aion, beta-testy

Poza samymi umiejętnościami, gra oferuje także system oparty na Stygmatach. Począwszy od 20 poziomu, zdobywamy coś na wzór run, które aktywują określone dla naszej rasy i klasy zdolności, jak też poprawiają statystyki. Z czasem będziemy mogli używać więcej niż jeden z tych kamieni.

Sama walka to znany system zaklikania wroga. Możemy także blokować ciosy (posiadając tarczę), jednak nie ma sensu wykorzystywać skoków do uników, bowiem wróg zawsze w "magiczny" sposób znajdzie nas jako cel. W walce z żywym przeciwnikiem takie skakanie ma jeszcze sens, ale w PvE mija się z celem. Szkoda, bowiem w takim "Age of Conan" nawet ustawienie naszej postaci twarzą do oponenta miało wpływ na skuteczność ciosów.

Walka w trybie PvP to przede wszystkim starcia na specjalnym obszarze, ale także możliwość rozegrania pojedynku dosłownie wszędzie, nawet wśród górskich ostępów. Główny tryb to podróż do wspomnianej już Otchłani. Zdobywamy mozolnie punkty do osobnej punktacji dla danej frakcji czy Legionu, bowiem tak nazywają się obecne w grze organizacje o charakterze gildii. W przeciwieństwie do innych przedstawicieli gatunku, trwa tutaj nieustanny pościg, bowiem punkty zyskujemy za zwycięstwo, lecz tracimy za każdą przegraną, przez co "Aion" to gra, która nie nagradza zbyt słabych wojowników. To uczciwe rozwiązanie, bowiem nie pozwala na zdobywanie kolejnych poziomów na drodze jednej klęski za drugą.

aion, beta-testy

Dużą wadą jest jednak skromny wybór obszarów do walki. Te pokazane w becie szybko się znudzą, a gracze nauczą się ich na pamięć, przez co same starcia stracą na atrakcyjności. Trzeba mieć nadzieję, że Gameforge zauważy tą tendencję i co pewien czas będzie obszary odświeżać lub dodawać nowe.

Dostępne uzbrojenie jest w dużej mierze zdeterminowane przez naszą klasę oraz poziom. Nie od razu można posługiwać się ciężkimi pancerzami, a niekiedy nasza profesja wyklucza taki sprzęt. W ten sposób szybko pojmujemy, że mag powinien nosić ubrania lekkie, dające największe bonusy do Punktów Magii oraz wzmacniające siłę zaklęć. Niestety, sklepy obecne w grze z początku mocno rozczarowują swoim asortymentem, potem zaś przytłaczają ceną za przedmioty elitarne, na które i tak będziemy pracować długo. A gdy się w końcu dorobimy, to okazuje się, że posiadana tarcza jest lepsza od tego, co oferują nam sprzedawcy. Prowadzi to do sytuacji, kiedy posiadamy silniejszy przedmiot, a i tak kupujemy elitarny, by potem posłużyć się systemem łączenia, pozwalającym zachować statystyki z jednego i wygląd drugiego oręża czy zbroi. Niestety, obejść smakiem muszą się ci, którzy chcieliby biegać w płytówkach wyglądających jak powycinane tu i tam szaty dla magiczki.

To, czego nie kupimy lub nie znajdziemy, możemy wytworzyć sami dzięki niezwykle rozbudowanemu modelowi craftingu. Podział na przedmioty skórzane i metalowe, ubrania czy mikstury sprawia, że możemy stać się mistrzem w jednej lub w kilku dziedzinach. Często też zdolności te należy łączyć, wytwarzając taką skórę nie tylko na szaty, ale i na zwykłe ubrania. Niestety, zdobycie mistrzostwa wymaga notorycznego wykonywania Work Orders, co wymaga masy czasu i samozaparcia. Tak samo jak wszelkiego rodzaju zbieractwa kwiatków czy żelaza, by mozolnie podnosić swoje umiejętności punkt po punkcie. Kupujemy lub zdobywamy także niezbędne receptury, bez których nie stworzymy żadnego przedmiotu. Dla kogoś, kto lubi dłubać przy każdym przedmiocie czy miksturze, "Aion" wydaje się być idealny, jednak chyba większość w końcu się zirytuje i kupi gotowy produkt, bez bawienia się w zdobywanie materiałów.

aion, beta-testy

krag

Zbieractwo zostało ciekawie rozwiązane przez NCSoft, posiadamy bowiem pasek "powodzenia" i pasek "niepowodzenia", który opiera się na RNG (random number generator). Małe, ale cieszy, bo przyzwyczajony byłem do tego, że w innych tytułach to po prostu masowe lootowanie roślin czy minerałów. Za zbieractwo jesteśmy nagradzani również punktami doświadczenia, co pomimo rozwijania profesji, nie blokuje w bardzo znaczący sposób naszego levelowania.

Lionel

Nieco nieporęczny jest system wyszukiwania grupy. Nie ma opcji wybrania konkretnej instancji czy zadania, dla którego tworzona jest drużyna. W zamian za to dostępny jest wyłącznie opis tworzony przez samych graczy, a to oznacza mało konkretów i częste nieporozumienia. Natomiast system aukcyjny mnie nie zawiódł. Chociaż samo wprowadzanie przedmiotu w obieg jest podobne jak w innych tytułach MMO, to ucieszył mnie fakt, że przedmioty oraz fundusze odbiera się u tej samej osoby, u której tworzono aukcję, co minimalizuje do zera przechadzki do skrzynki pocztowej. Z drugiej strony, irytuje nieco system rzemiosł. Za każdym razem, gdy chciałem coś stworzyć, musiałem powrócić do stolicy, by tam podreptać do dzielnicy rzemieślniczej i stanąć przy odpowiedniej aparaturze. Koniec z tworzeniem eliksirów na poczekaniu przed instancją! Byłoby to nawet realistyczne i akceptowalne, gdyby te aparatury występowały również poza największym miastem. W dotychczasowej rozgrywce nie uświadczyłem w napotkanych osadach czegoś, co imitowałoby piec hutniczy czy blat z menzurkami.

aion, beta-testy

Courun

Kilka słów należy poświęcić także lataniu. Właśnie ten element był zawsze najmocniej promowanym rozwiązaniem w "Aionie" i muszę przyznać, że w mało której grze opcja wzbicia się w powietrze jest tak przyjemna w obsłudze. Niestety, nie ma róży bez kolców. Chociaż sterowanie podczas lotu jest bardzo intuicyjne, to tak naprawdę skorzystać ze skrzydeł możemy niezmiernie rzadko. Trafiamy też zbyt często na niewidoczne przeszkody, by boleśnie przekonać się, że dalej już nie polecimy. Nie ma żadnego systemu ostrzeżeń, tylko nagle odbijamy się od niewidocznej kopuły. Także zbyt mało zadań korzysta z opcji lotu, przez co gdy się już takie trafi, przez chwilę jesteśmy zagubieni w poszukiwaniu NPC'a, który powinien być tam, gdzie stoimy. Szkoda, bowiem opcja przelatywania nad niektórymi wrogami byłaby kusząca. Sam system istnieje, ale opiera się na płatnej podróży od osiedla do osiedla, podczas której nie możemy się zatrzymać nim nie dotrzemy do celu.

krag

Rzeczą, która niezwykle mnie rozczarowała, były skrzydła. Tak, tak, wiem, że dla niektórych to cudowne i w ogóle – ja natomiast przyzwyczaiłem się do lansowania się jakimiś super rzadkimi wierzchowcami w centrum miasta i podejścia nie zmienię. Paradoksalnie, skrzydła zamiast nas wyróżniać, robią z nas tylko kolejną osobę w tłumie – przykre. Ponadto latanie jest bardzo ograniczone i czasami blokowane przez niewidzialną ścianę, co sprawiło, że miałem ochotę wyrzucić komputer przez okno. A skoro już narzekać zacząłem, to ponarzekam jeszcze trochę.

aion, beta-testy

Lionel

Charakterystyczną cechą tego MMO bez wątpienia jest możliwość latania. W pierwszych etapach gry nie mogłem się doczekać, by wzbić się w powietrze, już wychwalając wyższość skrzydeł nad pospolitymi wierzchowcami. Gdy już dane było mi poczuć wiatr we włosach i piórach, pierwsze minuty były ekstatyczne, aż do momentu natrafienia na niewidzialną ścianę! Tak, dokładnie, ścianę! Strasznie dziwne ograniczenie i to strasznie niewygodne, bo nigdy nie wiadomo, gdy uderzymy o "szklany sufit". Dlatego też po moim entuzjazmie pozostał tylko słodko-gorzki posmak.

krag

Jak wygląda darmowość tego tytułu w praktyce? NCSoft, w ramach przejścia gry na system Free-To-Play, przygotował trzy rodzaje kont. Starter to opcja dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę w świecie Aiona. Ten typ konta posiada pewne ograniczenia, jak chociażby możliwość stworzenia tylko 2 postaci, zablokowanie opcji prywatnego handlu, brak możliwości używania niektórych kanałów czatu, ograniczenie ilości pozyskiwanych materiałów w ciągu jednej doby czy też znacznie wydłużone cooldowny instancji.

Konto o statusie Veteran przyznawane jest automatycznie graczom, którzy brali udział w zamkniętej becie lub grali w "Aiona" wtedy, gdy ten był jeszcze płatny. Posiada rzecz jasna o wiele więcej dostępnych opcji niż jego poprzednik, jednakże są one wciąż ograniczone w pewnym stopniu, głównie w kwestii cooldownu instancji.

aion, beta-testy

Najbardziej elitarny typ konta nie tylko daje nam wszystkie zalety poprzedników, ale także drastycznie skraca cooldown instancji, jak też zapewnia bonusy do doświadczenia oraz ilości punktów zdobywanych za PvE i PvP. Za tę przyjemność trzeba jednak zapłacić 9.99?.

Courun

Pora na podsumowanie tych dość długich wywodów. "Aion" to gra nastawiona na walkę w drużynie, oszałamiająca wizualnie, lecz jednocześnie dość trudna i żmudna tak w podnoszeniu umiejętności, jak i wykonywaniu zadań. Zdobywane ogromne sumy pieniędzy i doświadczenia wcale nie sprawiają, że czujemy się silniejsi, za co winę ponosi źle zbalansowany system klas postaci. Na otarcie łez pozostaje dobry system wyboru wyglądu oraz przyzwoite PvP.

Mocno zawodzi latanie, które okazuje się być jedynie ciekawostką w określonym czasie i miejscu, nie pozwalającą nawet na rozgrywanie długich batalii w powietrzu. Becie zdarzały się także drobne błędy techniczne, jak zacinanie się postaci czy problemy z aktualizacją stanu wykonania zadania, jednak wszelkie problemy były zgłaszane i niemal natychmiast gracze mogli liczyć na pomoc. Także w trakcie trwania bety starano się organizować eventy, więc widać wolę Mistrzów Gry w urozmaicaniu rozrywki. Mimo to uważam, że to tytuł godny zainteresowania, zaś przejście na system Free-To-Play "Aionowi" wcale nie zaszkodziło.

aion, beta-testy

krag

Podsumowując, "Aion" Free-To-Play to świetna propozycja dla osób traktujących gry MMORPG jako totalną rozrywkę i odskocznię od codzienności. Zapewne żadna z restrykcji darmowych kont nie będzie dla nich najmniejszym problemem, a to, co dla mnie jest solą w oku, dla nich będzie niezauważalne. Jednakże bardziej wymagający gracze i poświęcający o wiele więcej czasu na rozgrywkę mogą czuć się zawiedzeni ograniczeniami, jakie nakładają darmowe konta, oraz nieciekawymi rozwiązaniami.

Czy "Aion" jest godnym uwagi tytułem? Zdecydowanie tak. Czy warto zapłacić 9.99? miesięcznie za Gold Pack? Zdecydowanie nie. Obecnie na rynku MMORPG mamy dostępne dwa bardzo znakomite tytuły, takie jak "Star Wars: The Old Republic", który kosztuje 12? miesięcznie, oraz "World of Warcraft" za którego zapłacimy nawet mniej niż za "Aiona", bo jedyne 9?. Oferują one zdecydowanie bardziej rozbudowany i ciekawszy system rozgrywki oraz zapewniają równość wszystkich graczy wobec siebie. Jeżeli kogoś jednakże odpycha myśl o świecie Azeroth czy o galaktyce rozdartej przez konflikt Imperium i Republiki, to na otarcie łez pozostaje informacja o mającej rozpocząć się lada dzień becie kolejnego dziecka NCSoftu – "Guild Wars 2".

Lionel

Pomimo tego, że kilka niedogodności i niezrozumiałych dla mnie zabiegów było cierniem w moim boku podczas rozgrywki, to mam zamiar powrócić do Atreii, gdyż moja urokliwa gladiatorka zagwarantowała mi kilkunastodniowy Golden Pack oraz permanentny status Weterana, a pięknej, skrzydlatej kobiecie się nie odmawia – szczególnie gdy dzierży w swoich delikatnych dłoniach ogromną halabardę.

Taramelion

Monotonię gry troszkę, ale tylko na chwilę rozbiło dotarcie do miasta i przejście przez pewną ceremonię, ale dobre wrażenie zniknęło bardzo szybko, gdy doświadczyłem niemiłosiernych lagów. Widać jak na dłoni, że gra przeznaczona jest do rozgrywki PvP, ponieważ fabuła mnie tylko zniechęcała do gry. Widziałem dość rozwinięty system walki, o ile rozwiniętym można nazwać system combosów. I szczerze mówiąc, nie mam o wiele więcej do opowiedzenia. Zgadzam się z większością słów moich kolegów, opisujących wiele szczegółów, które przyciągnęły ich uwagę.

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...